Dzień spędziliśmy na totalnym nic nierobieniu, przytulaniu
się, całowaniu. Po prostu lenistwo dopadło nas na całości. Nie ruszałam się w
zasadzie wcale, bolało mnie całe ciało.
Kiedy wybiła 18 musiałam wracać do domu, i tak czułam
wyrzuty sumienia na myśl, że zostawiłam Karolinę i panią Jadzię samą z
dzieciakami, wiem jak potrafią dać w kość…
Umywszy się, doprowadziwszy do ładu i składu, smutnym głosem
stwierdziłam, że muszę się zbierać.
Łukasz narzucił spodnie dresowe i rzuconą wczoraj w euforii
bluzę, złapał mnie za rękę i wyszliśmy z hotelu. Jechaliśmy tak szybko, albo to
czas tak szybko mi uciekał, że nie wiedziałam kiedy znaleźliśmy się pod
bidulem.
Pocałowałam ostatni raz Wieżę, pożegnałam się i wyszłam z
auta. Z ręką na sercu, przysięgam, nigdy nie czułam się tak kochaną osobą.
Wchodząc do środka, uderzyła mnie wszechobecna cisza. W
salonie wyłączone wszystkie media, a w kąciku siedziała pani Jadzia i czytała
jakąś książkę.
-gdzie dzieci?
-albo się uczą, albo się bawią u siebie.
Spojrzałam na nią jak na ducha. Te potwory? O 18 30 w
pokojach? To przecież a wykonalne!
-Jak to?
-No, wykąpane, najedzone siedzą cicho w swoich pokojach.
Kochanie, jestem osobą starszą, do mnie mają troszkę większy respekt niż do
ciebie… bez urazy, uwielbiają cię, ale traktują jak… siostrę.
Pokiwałam ze zrozumieniem głową i usiadłam na kanapie tuż
obok
-Nauka sprawiła że taka uśmiechnięta?
-Oh pani Jadziu no! –spuściłam zażenowana głowę.
-Jakbym ja nie była nigdy w twoim wieku Krzysiu! Jak było?
-Pani Jadziu, ja naprawdę nie wiem jak to się stało, kocham
go bardziej niż kogokolwiek, niż cokolwiek. Pierwszy raz się tak czuję.
Uśmiechnęła się do mnie serdecznie, kiedy wstawałam,
zawołała mnie stłumionym głosem
-Tak?
-Malinka
-Co?
-Kochanie, wychowałam swoje dzieci. Wiem jak wyglądają
malinki, a ty masz przepiękną, czerwoną, soczystą malinkę na pół szyi. Nie
mówił ci?
Podbiegłam do lustra, i przerażona stwierdziłam że
faktycznie tam owy ślad się znajduje.
Tylko jakim cudem nie zauważyłam jej wcześniej, myjąc się?
Boże, aż tak mi namieszał w głowie…
Przeprosiłam panią Jadzię, za jawne kłamstwo i weszłam
pocichu na górę.
Basia i Zuza siedziały bawiąc się na łóżku. Kiedy weszłam,
zapiszczały radośnie. Podbiegły przytulając się do moich nóg, wypytywały gdzie
byłam, czemu nie przyszłam na noc. Czemu czemu czemu.
Jak to wytłumaczyć dziecku?
-Kochane, uczyłam się, was też to czeka. No już, dajcie mi
się rozebrać.
Zdjęłam bluzę, która była przesiąknięta po całości Łukaszem,
powąchałam ją i z błogim uśmiechem usiadłam na brzegu swojego łóżka. Wyjęłam z
torebki telefon i wystukałam szybką wiadomość
‘Wszystko pachnie Tobą, ja, moje ciuchy… Kocham. Krzysia’
Wysłałam i usiadłam do notatek, które były zebrane i
poukładane na półeczce. Czuję, że pani Jadzia wysprzątała dziś wszystko.
Sięgnęłam plik papierzysk z psychologii i zaczęłam czytać o wyobraźni
ludzkiej i jej działaniach.
Z sentymentu spojrzałam na telefon. Uśmiechnięta twarz Zuzy na
tapecie, i nawet nie wiem kiedy wybiłam numer Łukasza
-Halo, kochanie?
-przepraszam że Ci truję… ale mam malinkę, na pół szyi. Pani
Jadzia się zorientowała!
-Nie myślałem, że aż taka duża wyjdzie, przepraszam, coś się
stało poza malinką?
-Wiesz… ja..
-Też już się stęskniłem, chciałbym, żebyś była ze mną cały
czas. Kocham Cię niunia.
-Ja ciebie Wieżo też kocham, bardziej niż sobie zdajesz z
tego sprawę!
Spojrzałam na smutne oczy Zuzy, przeprosiłam Łukasza,
rozłączyłam się i wyciągnęłam do niej ręce
-Co jest skarbie?
-To mnie już nie kochasz?- serce pękło mi na pół. objęłam
jej ciało rękoma i przytuliłam do siebie.
-kocham, bardzo, dlaczego tak pomyślałaś?
-Bo nie było cię rano, cały dzień… myślałam że przeze mnie.
Tak jak mamusia i tatuś, że mnie już nie kochasz.
Poczułam szczypanie pod powiekami, objęłam ją mocniej i
kołysałam się razem z nią.
Wiedziałam, że muszę coś zrobić, że chcę… że chcę by zuzia,
została moją córką…
Tylko muszę poczekać, skończyć studia, przede wszystkim…
W głowie miałam plan idealnej przyszłości, mojej, mojej
malutkiej Zuzy…
I kogo?
Nie mam pojęcia. Ale
wiedziałam, że chcę coś z tym zrobić.
-Kochanie, przepraszam Cię, ale muszę wyjść szybko dobrze?
Pokiwała uśmiechnięta główką i podeszła do usypiającej Basi.
Zerwałam się szybko, wzięłam telefon, pieniądze na taksówkę,
uprzedziłam panią Jadzię o wyjściu i wybiegłam z domu.
Zawołałam taryfę, podałam adres i chwilę później byłam pod
hotelem Łukasza
Przywitałam się z recepcjonistką, pokonałam szybko dwa
piętra. Czułam jak serce mi bije, uciskało mi wszystko, nerwy zjadały mnie od
środka, i dopiero gdy poczułam metaliczny smak krwi w ustach, puściłam
maltretowaną wargę.
Zapukałam chaotycznie do drzwi. Czekałam aż otworzy, wyszedł
i On w szlafroku, rozespany. Idealny
-Krzysia, co się stało?
-Łukaszu… możemy porozmawiać?
Spojrzał na mnie jak na idiotkę.
Wpuścił mnie do środka, usiadłam na krześle tuż przy oknie,
zagryzałam wargę.
-Krzysiu, co się dzieje?
Spojrzałam na jego rozmemłane jestestwo, przytuliłam się do
niego i zaciągnęłam nosem
-Kochanie, co się stało?
-Łukaszu obiecaj, że teraz co powiem, nie… nie przestaniesz
mnie traktować jak kobietę, potrzebuję pomocy.
-Jakiej?
Usiadłam wygodniej na łóżku, świadku naszych aktów miłości.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
-Kiedy przyprowadzili Zuzę do domu dziecka, od razu
nawiązałam z nią inna więź niż z dzieciakami.
Opiekowałam się nią, wzięłam do siebie do pokoju, kocham ją
jak własną córkę.
Nie mam sama dziecka, ale wiem, że chciałabym, aby ona nią
została. Poczucie, spełnienia marzenia jednego z wielu dzieciaków, bowiem sama
byłam marzącym dzieckiem o miłości rodzicielskiej. Dzisiaj, kiedy z tobą
rozmawiałam usłyszała jak mówię że cię kocham, odruchowo na nią spojrzałam.
Zapłakana, zasmarkana, wydała mi się niczym maleńki aniołek. Taki ze złamanym
serduszkiem. Podeszła do mnie i spytała czy jej już nie kocham… No myślałam, że mi serce pęknie. Na milion
kawałeczków. Powiedziała, że tak pomyślała bo nie było mnie na noc, a spałam z
nią w łóżku… że obudziła się sama i myślała że uciekłam tak jak jej rodzice…
Pociągnęłam już totalnie nosem. Rozkleiłam się, a Łukasz objął
mnie ramieniem, i próbował uspokoić.
-Ale kochanie, w czym ja mam ci pomóc? – wzięłam głęboki
oddech, odepchnęłam go lekko od siebie, złapałam go za ręce, spojrzałam głęboko
w oczy.
-Łukaszu… Wyjdź za mnie. Co ?
Kochane, przepraszam, a prawdę. nie miałam siły ani pomysłu na nową część
Teraz takie wymodzone coś na szybko, zaraz się pakuję i jadę do pracy.
Zarabiać na marzenia<3
A obiecuję, wieczorem nadrobię Wasz opowiadania, mam takie o postanowienie. majowe, bo majowe! ale jest.
No więc.
Do pracy rodacy!
Ha! Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńŚlub? Już? Tak szybko? Nieźle jej zakręcił w głowie ;P Tylko to może nie być takie łatwe. Najpierw rozwód z żoną, prawda? ;)
Pozdrawiam i wytrzymałości w taką pogodę w pracy! :*
Zapraszam na nowy rozdział do mnie ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
UsuńZapraszam na nowy rozdział do mnie ;) zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
UsuńNowy rozdział u mnie. Zapraszam i pozdrawiam! ;)
Usuńhttp://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
O jej, ciekawe czy się zgodzi, aż dziwne że ona mu pierwsza się spytała :D No ale On ma żone, tak? Powodzenia w realizacji marzeń :)
OdpowiedzUsuńświetny, jak zawsze z resztą! ;)
OdpowiedzUsuńTak tak tak! niech będzie ślub! Takie wieeeelki, uroczysty i dłuuuga podróż poślubna na hawaje *__*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie z 2 rozdział
http://zatracona-w-twoich-oczach.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na nowe rozdziały
Usuńhttp://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
http://zatracona-w-twoich-oczach.blogspot.com/
"uczyłam się, was też to czeka" - genialne! :D
OdpowiedzUsuńŚlub? Ojej, może być ciekawie w następnym rozdziale, serio. :)
Dasz radę z tą pracą! :)
Zapraszam na magia-rubinu.blogspot.com i na setball-for-hope, jeśli nie widziałaś ;)
Pozdrawiam! :*
o ja! ale poważnie! Ciekawe jak zareaguje ;)
OdpowiedzUsuńFakt, chyba każdego to zaskoczyło, ale ciekawe co Ona dokładnie planuje.. ;) Kiedy nowy? ;>
OdpowiedzUsuńślub? serio? ciekawe jak się dalej potoczy..
OdpowiedzUsuńTwój blog jest chyba jedyny na którym tak bardzo czekam na następny rozdział ;) a troszkę ich czytam!
OdpowiedzUsuńKotek, wreszcie jestem! ;*
OdpowiedzUsuńEch i nie wiem co mam w sumie napisać, bo w głowie mam mętlik.
Pierwsze co miałam na myśli to, że cieszę się ich szczęściem.
Ale jak to bywa są jakieś 'ale'... I mnie się zrobiło smutno jak Zuzia spytała czy Krzysia jej nie kocha. Dziewczyna chce małej zapewnić lepszą przyszłość, ale boje się reakcji Łukasza. Na pewno nie był przygotowany na takie pytanie. Póki co to on jest żonaty;/ Ale mam nadzieję, że suma summarum będzie dobrze! ;*
Ściskam mocno! ;*
<3
Kochana Wiedźmo, nawet nie wiesz jak Cię rozumiem! Ja natomiast przesiąknęłam socjologicznymi regułkami, wzorami na bezsensowną makroekonomie (na co to politologowi?!) i Konstytucją najjaśniejszej RP, nie mogąc ani na chwilę wejść na swojego bloga...już nie mówiąc o innych! ;< Ech, pieprzone obowiązki... a czas dla siebie to gdzie, kurna?!
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy.
Tak sobie wyobrażałam ich dzień - słodkie lenistwo u swego boku... Raj <3 Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Coraz bardziej uwielbiam spostrzegawczą panią Jadzię :D ma cos, co mają jej imienniczki - zmysł zauważania wszystkiego. Nic nie umknie jej uwadze... nawet malinka ;>
A co do ostatniego wątku... słodkijesu, to są nietypowe oświadczyny! haha :)
zagięłaś mnie tym kompletnie, nawet nie spodziewałam się akcji z zaręczynami, a co dopiero w pewien sposób ustawionego ślubu, który jak mniemam zostanie już... na dobre ;>? Jeżeli ma wyjść im taki spontan to zrób to dla mnie :D!
Pozdrawiam serdecznie ;*
naranja-vb.blogspot.com