Czytam=Komentuje, to pomaga w pisaniu. Poważnie ; )

wtorek, 23 kwietnia 2013

VIII



Wymyta, pachnąca z ciastem w siatce czekałam na Zbysia.
Kiedy puścił mi pojedynczą strzałkę, zeszłam na dół, pożegnałam się z dzieciakami, i panią Jadzią.
Zamknęłam drzwi za sobą a chwilę później wsiadałam do Bartmanowego auta.
Przywitałam się z nim i ruszyliśmy przed siebie.
-taka uśmiechnięta nie przez pryzmat spotkania się z Asią co?
-Zbyszku, to chwyt poniżej pasa! Nie twój interes kochanieńki
-Wiem, Łukasza, tylko nie bij, prowadzę- szybko dodał widząc podnoszącą się ku niemu moją rękę
Zaśmiałam się z jego głupoty, pomieszanej z zażenowaniem i nie odezwałam się ani słowem, do momenty gdy podjechaliśmy pod skromny domek jednorodzinny.
-Myślałam, że wywieziesz mnie pod willę albo jakiś apartamentowiec, ot rozczarowanie
-HA HA HA
Kiedy pchnął drzwiczki od bramy, spojrzałam na nie niedowierzając i parsknęłam histerycznym śmiechem
-Co?
-UWAGA WŚCIEKŁY PIES??? Bobik? No proszę cię, ten pies nie skrzywdzi nawet muchy!
Śmiejąc się pod nosem z mamroczącego mężczyzny weszliśmy do domu gdzie przywitała nas piękna blondynka. Swoim wyglądem wprawiła mnie w zajebiste kompleksy.
Wysoka, piękna, nogi do samej ziemi, blond włosy idealnie wyprostowane, zielone opinające jej ciało jeansy, i przewiewna beżowa tunika…
JA z moim wzrostem metr sześćdziesiąt z hakiem, czarnymi rurkami i czerwoną flanelową koszulą, wyglądałam jak brzydka imitacja kobiety. I jeszcze te fioletowe loki.
JA CIĘ NIE MOGĘ.
-Cześć, Asia jestem, ty pewnie Krzysia, uwierz mi w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać z kim mój Zbyszek jest, tyle o tobie gadał… oczywiście w samych superlatywach!- uścisnęła mnie serdecznie, a ja poczułam się nader dziwnie.
-Miło mi cię poznać- tak, ja i moja głupia obawa przed ludźmi, która kiedyś mnie zgubi- Mam ciasto, nie mojej roboty, ale Zbyszek wczoraj pochłonął połowę z talerza, więc pomyślałam, że może…
-Cielak pani Jadzi? Dawaj to dziewojo. – przerywając mi w pół zdania wyrwał mi zawiniątko z rąk i poszedł z nim do kuchni.
Popatrzyłyśmy na siebie z Asią i wybuchłyśmy gromkim śmiechem.
Domyślając się, że śmiejemy się z niego wysunął głowę z kuchni i uśmiechnął się z zapchaną buzią.
-Jak ja z nim wytrzymuję, nie wiem nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że nic nie jadłaś, przygotowałam specjalnie na dzisiejszą kolację, ulubione danie Zbyszka Penne z grillowanymi warzywami
-Jesteś aniołem- ucałował ją zostawiając na jej policzku liczne okruchy, tak dalej nie przeżuł tylko chodził i rozsypywał kruche ciasto.
Ze śmiechem starła z twarzy resztki i trzepnęła go trzymaną w ręku szmatką.
Poszłam za parą do kuchni gdzie nie mogłam uspokoić oczu, piękne żółte barwy ścian świetnie współgrały z zielonymi meblami. Tutaj dało się czuć wiosnę, która wielkimi krokami zmierzała w naszym kierunku, usiadłam przy dużym stole i patrzyłam jak Asia zręcznie nakłada nam posiłek.
Kiedy usiadła i ona, życzyliśmy sobie smacznego. Jak spróbowałam tego dania, nie wiedziałam jak zareagować, podobnie jak Zbyszek? Z pełną buzią, wychwalać pod niebiosa dziewczynę, czy poczekać z komplementami do końca.
Postanowiłam poczekać, jednak nie mogłam się oprzeć temu smakowi. 
-Asiu, to jest genialne!
-Dziękuję, Zbyszek na pierwszą randkę przygotował właśnie To danie, taki sentyment mam do tego- uśmiechnęła się do mnie szeroko
Po zjedzonym posiłku przeszliśmy do obszernego salonu. Pokój zachowany w tonacji kawy z mlekiem z brązowymi meblami i szarą narożną kanapą koił myśli.
Jak urzeczona patrzyłam na wielką od ziemi do wysokiego- ze względu wzrostu mężczyzny sufit, biblioteczkę. Zawsze chciałam mieć swój kąt, gdzie mogłabym się zaszyć, i czytać, czytać, czytać.
Asia poruszyła temat karnetów dla dzieciaków, opowiedziałam jej wszystko od początku, nie omijając pięknego fikołka Zbyszka, mokrego potwora, który teraz spokojnie spał rozwalony na fotelu.
-Swoją drogą, musiało to komicznie wyglądać, jak pierwszy raz zobaczyłam Bobika, to nie wiedziałam jak się zachować. Parsknąć śmiechem, zacząć się martwić czy po prostu nie mówić nic… Jednak możesz mi Krzysiu wierzyć na słowo. Ten pies to taka kochana przylepa… nie ma słów by ją opisać.
-Kochane kobietki moje, mam coś dla was- Zbyszek z cwaniackim uśmiechem wyjął zza pleców butelkę.-nalewka dziadka
-Zbyszku… nie dziękuję, nie mogę pić dzisiaj
-A co spotykasz się z kimś?
Aż zakrztusiłam się śliną
-A jednak! Siu, ewentualnie wypijemy sami- pomachał jednoznacznie brwiami-Krzysia ma dziś rande wu
-ZBYSZEK!
Siedziałam zażenowana zaistniałą sytuacją
-Nie martw się, jak on coś chlapnie, to klękajcie narody.
Siedziałam z policzkami czerwonymi niczym piwonia
-A jest ktoś?- szepnęła tak by siedzący nieopodal nas grający w PS’a chłopak nie usłyszał
-niby tak niby nie.. nie wiem sama.
-kochasz go?
-nie, to jeszcze za wcześnie, jak na razie to jestem okropnie zauroczona.
Uśmiechnęła się do mnie potrzepująco
-jak poznałam Zbyszka, to jakiś czas temu będzie… to nie wiedziałam czy pisać się na ten związek. Gdybym nie zaryzykowała , nie miałabym tego szoguna obok siebie, i nie latałabym z miejsca na miejsce, żeby go przypiłować. A… że tak spytam, skąd się znacie?
-Ale dłużej czy krócej?
-Co?-spojrzała na mnie jak na nierozumną
-No w zasadzie… poznaliśmy się przez Internet. Jest kilka lat starszy…
-No wiesz. Miłość może ‘kopnąć’ w każdym wieku.
-Asiu, nie rób z niego jakiegoś starucha! Perła ma dopiero 29 lat! Więc pasują do siebie, a nawet powiem ci kochanie, że oboje się w sobie kochają i mają się ku temu by być kiedyś jak my tak świetnie zgraną i udaną parą – Zbyszek spojrzał na nas puszczając oczko do zdziwionej Asi, wiedziałam że tak kurde będzie
Z przerażeniem, i upokorzeniem rzuciłam w niego trzymaną poduszką. Przeszłam do przedpokoju i zaczęłam się ubierać
-Krzysia, e.. przepraszam, czasami coś palnę, zanim pomyślę…- poszedł za mną i stał teraz tak drapiąc się po głowie
-Zbyszek, będziesz wyciągał przed wszystkimi każdą rzecz którą ci powiem? Dziękuję Asiu- zwróciłam się do wchodzącej, patrzącej na mężczyznę byka, kobiety – za naprawdę przepyszną kolację i miło… spędzony czas. Następnym razem ja zapraszam! Może gotować nie umiem ale coś tam ugotuję. Wiedziałam, że to źle wyszło, nikt miał się nie dowiedzieć. Miałam zamiar być ‘kochanką’ jak to brzmi… no ale ten… uh ten ZBYSIACZEK wszystko zepsuł. Wie Asia, nie znam jej ale domyślam się że nie powie nikomu, ale obawa jest, wie on, z czego co zauważyłam nie potrafi utrzymać języka za zębami
Kiedy wychodziłam poczułam jakby rosnącą gulę w gardle. Chyba będzie to trzeba zakończyć. Nie chcę zniszczyć mu kariery.
-BARTMAN IDIOTO!- wrzask Asi słyszeli chyba wszyscy.
Zaśmiałam się cicho pod nosem i wyszłam z posesji.
 Idąc szurałam butami, ale gdy poczułam jak ktoś mnie szarpie za rękaw, zacisnęłam dłonie w pięści gotowa uderzyć. Jednak gdy przed oczyma przeleciała mi czarna na żelowana bartmanowa czupryna odetchnęłam z ulgą.
Jednak nim pomyślałam, moja ręka wylądowała na jego ramieniu.
-Ała! Kobieto!
-Należało ci się!
-Krzysia, wybacz mi o droga koleżanko moja, nie chciałem wypeplać, ale widząc jak się dogadujesz z Asią… pomyślałem, że może wiesz… SFF?
-SFF?
-Boże kobieto! Super Friends Forever!
-Zbigniew, nie myśl, graj, to ci lepiej wychodzi, aktualnie jestem zła, ale jeśli chcecie możemy się ugadać na któryś dzień na kawę? Ewentualnie ciasto. Co ty na to?
-Jak na lato! A teraz idę pocieszać i przepraszać moją ukochaną?
-Co?
-No bo… twierdzi że przeze mnie nie będzie miała koleżanek, czego osobiście nie absorbuję i nie trzymam jej zdania, ale… kto będzie mi gotował?
-Ohydny materialista. Przeproś ją ode mnie co? Głupio mi tak, że wyleciałam.
-Sponio, przeproszę, ucałuję, ukocham, poprzytulam…- chyba się rozmarzył, cwaniak jeden
-Wystarczy jak przeprosisz zboczeńcu!
-Dobrze. Ale ciebie teraz wyprzytulam, wycałuję, ale jak się Łukasz dowie… to nie ja pamiętaj. Bo za klejnoty mnie powiesi… - mruknął z przerażeniem
-Leć Bartman, bo mam cię już szczerze dość.
Ucałował mnie w policzek i jak pięcioletnie dziecko podskakując pobiegł w stronę domu.
Czasami zastanawiam się, czy siatkarze… czy oni mają coś więcej niż orzeszka?
Bynajmniej pojedyncze jednostki…
Patrząc na Bartmana myślę… ja nie myślę, ja to wiem, że on na 100 % zdrowy nie jest.
Ale cóż. Taki Zbysiowy urok!
Nucąc pod nosem jakąś melodię, podłapaną z radia pani Jadzi, szłam wirując między płatkami śniegu.
Lubię zimę, ale mam nadzieję, że skończy się na dniach, bo szczerze mówiąc, mam dość noszenia kurtki, rękawiczek, czy nawet szalika.
Dochodząc do domu, zastanawiałam się co będę robić, skoro jest koło 19.
Weszłam, i przedzierając się przez piszczące dzieciaki doszłam do pokoju.
Włączyłam sobie, Zuzi i Basi Disney’owską bajkę, Zaplątani i jak urzeczona JA jak urzeczona oglądałam, z dziewczynkami po obu stronach.
-Krzysia, Krzysia! Uczesz nas!
Przyniosły wszystkie swoje księżniczkowe spineczki, gumki, szczotkę.
Zaczęłam od Basi jej perfekcyjnie rudych włosów, zaplątałam w wymyślnego dobierańca, przyozdobiłam go wsuwkami, piszczała przy rozczesywaniu, ale gdy ma się włosy prawie do tyłka, nie ma się co dziwić.
Widząc spojrzenie pełne bólu w koleżance, Zuzia wzięła grzebyk i zaczęła rozczesywać swoje blond włosy.
Z kolei u Zuzy nie wiedziałam co z nich zrobić.
Nigdy nie umiałam siebie czesać, co dopiero dziewczynki.
Więc uplotłam kolejnego dobierańca. Mam nadzieję, że się nie zorientują. Ale nawet jeśli. Nie muszę umieć wszystkiego.
Zbiegły się do lustra a gdy zobaczyły moje wyczyny rzuciły się na mnie piszcząc i zarzekając się że nigdy go nie rozplączą.
Spojrzałam na zegarek dochodziła 21, wygoniłam dziewczyny do łóżka, przykryłam je kołdrą i usiadłam na swoim łóżku, patrząc z czułością na te dwa małe skarby
-Krzysia.
Cichutko podeszłam do łóżeczka Zuzi. Schyliłam się do niej, a wtedy przylgnęła do mnie rączkami
-Jesteś najfajniejsza. Kocham cię
Serce mi pękło z dumy i rozczulenia, poważnie. Przeniosłam maleńką ze sobą do łóżka, ta wtuliła się we mnie a ja głaszcząc ją po ramieniu powoli usypiałam.
Muszę się zastanowić co dalej…


 Wiedźma siedzi z kuzynką i jej koleżanką i pomaga zrobić kwiatki na dzień ekologii w szkole.
 paranoja. ale mam całe dłonie w wikolu.
Fajnie jest się mentalnie wrócić do 1 podstawówki. 




Boli głowa, boli. 

10 komentarzy:

  1. Zbychu to jednak zawsze wie, co powiedzieć... Mam nadzieję, że Krzysia się długo gniewać nie będzie, a Asia przyjmie przeprosiny :D
    Ach, ta magia podstawówki ♥ Ok, kilka miesięcy temu budowałam na technice most z patyczków do szaszłyków, ale to już nie ma takiego uroku :D
    Pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj Zbyszku! Ty to zawsze wszystko musisz wygadać ;p rozdział świetny ;)) nie mogę doczekać się kolejnego... :) Tymczasem zapraszam do siebie °_°
    POZDRAWIAM !! :33

    OdpowiedzUsuń
  3. kolejny świetny rozdział!:D Bartman ma ewidentnie niewyparzony język! Zabić takiego to mało :P Fajnie, że pokazujesz Asię jako zwykłą, przyjazną i przede wszystkim nie zazdrosną dziewczynę. Na większości blogów przedstawiana jest jako ta najgorsza ;) Generalnie to żałuję, że nie dodajesz rozdziałów codziennie :< Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwierz mi, chciałam, jednak przytłaczają mnie obowiązki dni dziennych... :(

      Usuń
  4. No więc przed przed momentem dodałam do obserwowanych :D
    Jest świtny! Cały blog przeczytałam z wypiekami na twarzy! Jest genialny...

    Zapraszam do mnie!
    http://przekraczajac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle cudowny <3 Już wielokrotnie powtarzałam ci, że kocham twoją twórczość :) Fajnie, że Krzysia poznała Asię... tylko Bartman... Czekam z niecierpliwością na następny :)/Kari

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartman coś palnie nie na miejscu i Krzysia cierpi :(
    I niech ona tylko spróbuje przerwać kontakt z Łukaszem!
    Asia wydaje się być miłą dziewczyną i to prawda, jest piękna :)
    Ech, tylko pozazdrościć... :D
    Pozdrawiam gorąco! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozwalił mnie ten rozdział, naprawdę super, ale ZB9 powinien uważać co mówi, cham zbuntowany xd
    Przy okazji SERDECZNIE zapraszam do mnie ( dziś albo jutro nowe rozdziały, proszę śledzić ;) )
    http://niemabycefektowniemabycefektywnie.blogspot.com/
    http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbychu papla... Ale, że jego Asia taka miła. Jestem po wrażeniem. Dzieciaki są ekstra <3. Ostatni fragment bardzo rozczulający. Mam nadzieję, że Krzysia podejmie właściwą decyzję.
    Cieszę się, ze naprawiasz błędy xD.
    Buziak.
    Agu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ajj i tak słodko :D
    Lubię tego Zbyszka :D Fajny jesteś wiesz :D
    Ale papla paskudna xd i weź tak się zwierz do niego?
    no ale to tylko Asia wie a ona też zyskała moją sympatię:)
    Zibi toleruje ten 'związek' Krzysi, więc kamień spadł mi z serca:)
    Ale wieżo! Brakowało mi ciebie tutaj:(
    Krzyśka! Nie waż się odchodzić od Wieży!!!
    Ściskam Kotek;* ♥

    OdpowiedzUsuń