Czy to normalne że obawiałam się niewiadomego, przecież z
Łukaszem nic nie robiłam, jednak do końca po spotkania unikałam wzroku Zbyszka,
jego pytań, w ogóle jego osoby.
Jestem psychicznie rozdarta.
Kiedy siatkarze wychodzili z domu, uścisnęłam każdemu dłoń.
Jednak nie podnosząc wzroku, bałam się karcących spojrzeń…
Wchodząc do pokoju po ich wyjściu poczuła wibrację telefonu
w kieszeni
Za 15 minut w naszym
parku? Z.
Z bijącym sercem poinformowałam panią Jadzię i dzieciaki o
wyjściu, ubrałam kurtkę, buty i wyszłam na spotkanie.
Siedząc przy tej samej ławce co ostatnio z daleka usłyszałam
ujadanie szczurka, a chwilę później poczuła jak Bobik skacze wokół niej.
-Chodź, przejdziemy się.
Wstała opatulając się ramionami i ruszyła za siatkarzem
-Krzysiu, dlaczego nie patrzysz na mnie?
-Zbyszek, to nie tak jak myślisz! Naprawdę! Pani Jadzia
sobie wymyśla…
-Ale malutka, nie mam zamiaru cię umoralniać, bo nie w tym
moje zadanie, tylko chciałem się spytać czy jesteś pewna co do… waszego
związku.
-Niema żadnego związku.
-Pani Jadzia twierdzi inaczej, że wasza zażyłość jest
zupełnie inna niż na linii kolega koleżanka, czy idol fan
Nie chcę cię strofować, tylko spytać czy jesteś pewna. Jest
starszy od ciebie, ma żonę… Ty zasługujesz na więcej ciepła niż ukradkowe
całusy za miastem, wyjście na spacer w ciągu dnia i nie przejmować się wzrokiem
ciekawskich gapiów. Jesteś pewna?
-Zbyszku, już niczego nie jestem pewna, nie chcę się bronić
przed tym wszystkim. Mam dwadzieścia trzy lata, a zachowuję się jak
rozhisteryzowana piętnastolatka z burzą hormonów…
-Ah ta miłość…
-Zbyszek, nie broń boże… Łukasz, Łukasz był moją Wieżą, nie
wiedziałam kim jest, był ważny, bardzo ważny w moim życiu. Mimo że nie
widzieliśmy się nawet na zdjęciu. Wtedy w pubie. Mieliśmy się spotkać…
-Ale Kowal przedłużył nam trening… I dlatego byłaś smutna?
-Tak, bo ja mimo wszystko przywiązuję szybko… a z nim
pisałam dłuższy czas, stał się dla mnie wirtualnym przyjacielem
-Rozumiem, więc mówisz że się przywiązujesz? Bobek, będziemy
mieć wiernego kompana spacerów-wykrzyknął starając się poprawić spaczony humor
-Oj Zbyszek! Czy… czy ktoś jeszcze wie?
-Nie, spytałem Pani Jadzi gdzie jesteś. Powiedziała, że
wyszłaś z takim wysokim przystojnym mężczyzną na spacer resztę sobie
dopowiedziałem, jednak… widzę że moje oko dobrze czuwa
Kiedy szliśmy rozmawiając na różne tematy bez tabu,
rozdzwonił się mój telefon.
-On?- spojrzał widząc mój szeroki uśmiech
-On.
-No odbierz!-ponaglał mnie
-Cześć malutka, przepraszam za tą sytuację, wiesz z naszym
spotkaniem-0 kiedy usłyszała jego głos, całe ciało zesztywniało, ale gdy
zobaczyłam jakby mówiący wzrok Zbyszka ‘MIAŁEM RACJĘ’ Odeszłam kawałek , na co
ten zareagował cichym śmiechem
-Nic się nie stało, rozumiem.
-Naprawdę mi głupio.
-Łukasz, ja rozumiem, nie wyglądało by to, gdybyś podrywał,
całował kogoś, mając żonę w domu.
-A może chcę?
-Łukasz, porozmawiamy później dobrze?
-Całuję
Zarumieniona spojrzałam na śmiejącego się Zbyszka
-Powiesz że to nie miłość?
-Z mojej strony, może być to zauroczenie, a z jego… z jego…
to zupełnie coś innego.
Odprowadził mnie pod dom dziecka, i obiecał nic nie mówić,
udawać że nic nie wie.
-Krzysiu, Asia chciałaby cię poznać. Jak to ona powiedziała?
‘Chcę poznać kobietę dla której mój facet zwariował’ więc
muszę zaproponować ci kolację, kiedy ci pasuje?
-Oj dostosuję się, może być nawet jutro
-No to jutro, przyjdziesz sama czy z osobą towarzyszącą?-jego
znaczący wzrok przeszył mnie całą
-ZBIGNIEW- klepnęłam go w ramie..
-Do zobaczenia o 17 Maleńka! -Po uściśnięciu dłoni, weszła
do środka
W salonie siedziała większość starszaków, oglądając swoje
pamiątki od siatkarzy,
-Krzysia! Skąd ich znasz? Jak poznałaś? Dlaczego przyszli do
nas?
Napadli na mnie z milionem pytań, usiadłam więc w kółku i
odpowiadałam na te ciekawsze.
Kiedy jednak wybiła godzina 21, pogoniłam ich do kąpieli.
Puściłam strzałkę do Łukasza, a ten po chwili oddzwonił
-Czemu nie mogłaś rozmawiać?
-Zbyszek wyciągnął mnie na spacer
-Widzieliście się przecież.
-Łukasz, Zbyszek wie, pani Jadzia się wygadała.
-Oh, no dobrze. Będę miał sprzymierzeńca
-w okłamywania żony?- nie chciałam tego powiedzieć, jednak
zapędzając się nie zdążyłam ugryźć się w język.- przepraszam nie chciałam tego
powiedzieć.
-No dobrze, rozumiem złość. I obiekcje. Naprawdę. Spotkamy
się jutro?
-A chcesz?
-Chcę-cichy szept przebrzmiewał mi w uchu
-Dobrze, A nie! Nie mogę, jutro zostałam zaproszona na
kolację do Bartmanów…
-Asia chce cie poznać, Zbyszek coś mówił. No dobrze, a po
kolacji?
-A może przed?
-Przed by idealnie pasowało, no to kładź się spać, bo rano
będę dzwonił, całuski
-Całusy.
Tak jak się zarzekłam, po dzieciakach poszłam się wykąpać,
ubrałam w piżamę i wystukałam szybką wiadomość Łukaszowi,
Dobranoc Wieżo.
Odpłynęłam
Rano obudził mnie zgiełk niczym na bazarze o siódmej rano.
Zaspana, z potarganymi włosami założyłam różowo niebieski
szlafrok, papucie i zeszłam na dół.
Dzieciaki siedziały w salonie oglądając powtórkę meczu z
Ligii Mistrzów między Skrą a Dynamo Moskwą.
-A wy nie macie szkoły? Raz, raz do łazienki się myć, za
dwadzieścia minut widzę was wszystkich umytych, ubranych z plecakami i
uśmiechem że idziecie do szkoły- rozproszyłam młodzież a sama rozsiadłam się
przed telewizorem.
Ale kiedy zorientowałam się, że dochodzi ósma, pobiegłam na
górę poganiać dzieciaki.
Sama musiałam się ogarnąć przed spotkaniem z Łukaszem.
Kiedy małoletni wyszli na autobus, a tych najmłodszych
zabrała opiekunka, w końcu weszłam pod prysznic i oddałam się błogiemu uczuciu
zimnej wody na rozgrzanej skórze.
Wychodząc z brodzika, zostawiałam mokre ślady na posadce,
sięgnęłam po ręcznik i gdy spojrzałam w
lustro ujrzałam z pozoru uśmiechniętą twarz.
Z pozoru?
Cieszę się na spotkanie z Łukaszem, niema co ukrywać, cieszę
się jak cholera.
Serce bije mi szybciej niż powinno, wiruje mi w głowie, nie
wiem jak zareaguję na niego, jego osobę.
Wysuszyłam mokre loki, ubrałam czarne rurki i biały sweter.
Czekałam na telefon od Wieży, unikając spojrzenia pani Jadzi
-Łukasz ma przyjechać? – usiadła koło mnie w salonie
-Tak, tak
-Przystojny jest, nawet bardzo. Kochanie… zmartwiłam się widząc
na jego dłoni obrączkę. Czy on ma żonę?
-Pani Jadzi, tak, Łukasz ma żonę, ale twierdzi że się między
nimi nie układa, że nie jest z nią szczęśliwy.
-Nie jestem od tego aby ci mówić co masz robić Krzysiu,
jednak jeśli wiesz że chcesz kontynuować tą znajomość, i jesteś świadoma
wszelkich konsekwencji… to wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Wzruszona przytuliłam kobietę i siedziałam tak pod jej
matczynym skrzydłem do momentu w którym rozdzwonił się mój telefon.
-Wyjeżdżam z domu, gotowa?
-Gotowa. To się już pomału zbieram-rozłączyłam się i poszłam
do przedpokoju ubierać buty
-Krzysiu, śniadania nie zjadłaś , weź rogaliki, zjecie
sobie.
Spadkowałam do torebki dwa rogale z dżemem i wyszłam przed
dom.
Chwilę późnej podjechał Łukasz
Wsiadłam do samochodu, i nie wiedziałam jak się zachować.
Schylił się do mnie i delikatnie pocałował w policzek.
-Dzień dobry słonko.
-Dzień dobry, mogę ci zaproponować dzisiejszy kurs?
-Jasne, gdzie jechać?
-Na razie wyjedź z Rzeszowa kierując się na Przybyszówkę
Wyjechaliśmy z miasta. Zatrzymaliśmy się tuż przed ogrodami
działkowymi, wysiadłam z auta, poczekałam na Łukasza, który zamykał samochód.
Podszedł do mnie, złapał mnie za rękę a mnie przeszedł prąd. Nienawidzę tego
uczucia…
-Prowadź.
Szliśmy chwilę uliczkami, mijając starsze uśmiechające się
do nas osoby, doszliśmy na sam koniec działek, spojrzałam uśmiechnięta na Łukasza
i pokazałam mu starą ruderę. Altanka rozwalała się, dachówek już od lat nie ma,
złodzieje pokradli wszystkie metalowe części jednak ta działka… ta działka ma
swój urok.
Przeszłam zręcznie przez płot pokazując mężczyźnie aby
zrobił to samo.
Weszliśmy na teren, i przeszliśmy przez zdezolowany trawnik.
Przeszliśmy ostrożnie aby nie wejść w szkło, czy inne gwoździe, altankę a za
nią rozciągał się najpiękniejszy widok jaki można dostrzec w okolicach
Rzeszowa. Usiedliśmy na starej dykcie, którą znaleźliśmy i patrzeliśmy w
przepaść. Las rozciągał się wzdłuż pięknej kotliny okalanej niewielkimi
pagórkami. Jednak na środku było wielkie, jak morskie oko jezioro.
-teraz to jeziorko jest zamarznięte, jednak gdy przychodzi
wiosna kwitną kwiaty, słychać ćwierkanie ptaków siedzących na gałęziach świerków…
to miejsce jest moim rajem na ziemi.
-pięknie tutaj jest, skąd znasz to miejsce?
-Kiedyś miałam taki epizod, uciekłam z domu dziecka,
chciałam tu zamieszkać, ale jednak widzisz jakie są tu warunki-zaśmiałam się
cicho. – po kilku godzinach wróciłam zmarznięta, oh jaką karę dostałam!
-To aparatka z ciebie
nieziemska!
-ktoś musi –pociągnął mnie do siebie tak, że prawie na niego
spadłam. Usiadłam mu na kolanach przytulając się do niego całym ciałem. Ja też potrzebuję takich chwil- pomyślałam.
Uniósł ręką mój podbródek, gładził kciukiem policzek, a
chwilę poczułam jego usta na swoich.
Z ust wydobył mi się cichy jęk, poczułam że się uśmiecha. Oplótł
mnie ramionami mocniej, a ja wplotłam swoje w jego włosy. Nigdy nie z nikim tak
jak nim nie całowałam. Czułam szczęście wydobywające się z każdej strony.
JESTEM SZCZĘSLIWA
Kiedy oboje nie mieliśmy już powietrza w płucach
spoglądaliśmy sobie w oczy, łapczywie łapiąc powietrze.
-To było…
-Łukaszu, nie mów nic-. Przytuliłam się do niego, czując
jego bicie serca.
To była najpiękniejsza melodia jaka może istnieć. Bicie serca
osoby, w której… w której zakochujesz się każdego dnia coraz mocniej
-Wiem, że jest miło, wiem że będę żałowała później
poruszonego później tego tematu… ale Wieżo… nie chcę wywierać na tobie presji,
jakiś błędnych decyzji.. ale nie chcę być tą drugą.
Odetchnął głęboko, cholera jasna, już zaczęłam żałować.
-Kochanie, zasługujesz na bicie pierwszą, pierwszą i jedyną.
Chcę byś była pierwszą jedyną, ostatnią.
-CO?-spojrzałam na niego zszokowana
-Słońce, myślisz, że spotykam się z każdą zakochaną we mnie
kiedyś małolatą? Że spotykam się z każdą
dziewczyną z którą kiedyś pisałem przez internet ?
CO COCOCOCOCOCOCOCOCOCOCOCOCOCO??????
-ŁUKASZ! Trzepnęłam go w ramię.
-Maleńka, jesteś wyjątkowa, tak bardzo wyjątkowa, że
zasługujesz na wszystko co najlepsze…-ucałował mój nos- tylko czy ja będę dla
ciebie tym najlepszym?
Wtuliłam się w jego ramię i ledwo słyszalnie wyszeptałam.
-Już jesteś- czując jak się czerwienię, wstałam z jego
kolan, ale ten ponownie pociągnął mnie tak, że wylądowaliśmy oboje na śniegu,
to znaczy, on na śniegu ja na nim.
- I co zrobiłeś, mokry będziesz!
-Nie wstawaj, mi tak dobrze. Pociągnął mnie tak, że kolana
miałam po obu stronach jego ciała, i swoim ciałem przylegałam do niego. Oparłam
ręce tuż jego głowy, loki rozsypały się z koka, przez co zakrywały większą
część mojej twarzy.
-Już jesteś- spojrzałam stanowczo i tym razem to ja
zainicjowałam nasz pocałunek.
Włożyłam w to całą siebie, swoje uczucia, emocje żywiące do
niego. To wszystko co siedzi w mojej głowie
-a teraz wstawaj, bo Kowal będzie niepocieszony jak
przyjdziesz na trening chory.
Podniosłam się z niego a chwilę później sam wstał. Kiedy
opuściliśmy działkę, porwał mnie w ramiona tak że oplotłam go nogami. Jego ręce…
jego ręce spoczęły tam gdzie nie powinny, jednak nie myślałam wówczas
racjonalnie.
-Przyłóż dłoń do mojej lewej piersi Krzysiu
Drżącą ręką dotknęłam
miejsca gdzie znajduje się serce. Biło szybkim rytmem,
-Łukasz przemęczasz się, puść mnie no!
-Kochanie, nie przez zmęczenie, chcę ci powiedzieć, że
jesteś teraz tak blisko, i moje serce bije dla ciebie. Może za szybko na takie
wyznania, rozumiem, nie chcę cię spłoszyć, ale wariuję na twoim punkcie. I Chciałbym
żebyś też wariowała.
-Już, od dawna wariuję, od jakiś siedmiu lat ! – ucałowałam go
mocno i gwałtownie.
Postawił mnie na ziemi, objęci z uśmiechami na twarzy
wyszliśmy w stronę auta.
Nie chciałam się z nim rozdzielać, nie chciałam iść na tą
głupią kolację, chciałam być z nim, czuć jego ciepło, bliskość. Czuć JEGO.
Gdy podjechaliśmy pod dom dziecka, ucałowałam ostatni raz
jego uśmiechnięte w moją stronę wargi.
Wchodząc z auta, czułam się jakbym mogła przenosić góry,
weszłam do domu i ucałowałam kilak razy roześmianą panią Jadzię.
-Co ta miłość robi z ludźmi- starsza kobieta krzyknęła w
moją stronę
-Sprawia, że wariują kochana pani Jadziu – weszłam do łazienki,
gdzie rozebrawszy się wskoczyłam w celu ogrzania ciała pod ciepły strumień
wody.
Muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie… W końcu do spotkania z
Asią i Zbyszkiem, zostało jakieś 4-5 godzin.
Zwariowałam, mój świat zwariował, a to wszystko przez Wieżę…
Wiedźma wariuje, czuję się odrzucona...
ale nie pierwszy i nie ostatni raz.
Anonimowa, Malina dla Was ten rozdział, za to że się tak dopytywałyście <3
A to nam się romantycznie zrobiło :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Łukasz rozważał poważnie rozstanie z żoną? mam nadzieję! Bo nie wyobrażam sobie, żeby mógł skrzywdzić Krzysię!
Wiedzminko :D Pamiętaj, że masz nas! (mnie) ;*
Aaa i wiesz co poprawiłaś mi wczoraj humor ta konwersację na fb :D Idiots everywhere :D
Ściskam ;*
<3
też to czytałaś? Litości, ludzie są a prawdę puści :D
UsuńHahahha <3 rozdział z dedykacja dla mnie... o jej. ;o Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńŚwietny i jeszcze raz świetny. !!
proszę i dziękuję :*
UsuńJejku jakie to jest piękne :) Kochana masz niebywały talent :) Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam. Proszę nie kończ go nigdy!!! Czekam na następny jak najszybciej :) / Kari
OdpowiedzUsuńrozpływam się :D
UsuńDzięki ! :*
Czytam to i uśmiecham się jak.debilka :D
OdpowiedzUsuńJa nie mogę, jakie to słodkie!!!
Rozpłynęłam się, naprawdę! Ach, piękne ;)
Pozdrawiam ;p
Pojawiła się nowość na magia-rubinu.blogspot.com, na którą serdecznie zapraszam! :D
UsuńJeju, jak tu ślicznie się układa :D
OdpowiedzUsuńA pani Jadzia to taka dobra dusza, każdy kogoś takiego potrzebuje i dobrze, że Krzysia ma właśnie ją :>
Pozdrawiam c:
haaaa... rozdział tylko dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMuszę sie Ci do czegoś przyznać :D
"Anonimowa" i " Malina" to tylko jaa ;)
pisałam jako anonimowa bo nie chciałam byc natrętna pisząc z jednego profilu :D
myśle, że mi wybaczysz ♥
Anonimowa Malina :D ♥
Jak słodko :) widać, że zwariowali na swoim punkcie, zachowują się jak zbuntowane nastolatki :) w końcu wyznał jej, że jest tą pierwszą i jedyną... to najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek można usłyszeć. Ajć, też tak chce! :D haha :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam droga Wiedźmo, że dopiero teraz komentuje, ale...nie wiem jakim cudem nie dodałam Cię jeszcze do polecanych i zniknęłaś mi w czeluściach "obserwowanych" w panelu bloggera...juz to zmieniam i obiecuję poprawe :D!
Pozdrawiam serdecznie ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Zapraszam na nowy rozdział ;D
jezuuu <3 jak romantycznie. Kocham,kocham,kocham to jak piszesz :) Jesteś dla mnie ogromnym autorytetem :3 Uwielbiam wytwory twojej wyobraźni i styl pisania :) Mam nadzieję że zibi się nie wygada :D Czekam na kolejne rozdziały o których możesz mnie informować :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy :D
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :D
Pozdrawiam :)
Uhuhuhuhuhu... uwielbiam takie romansidła ;P
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile frajdy sprawia czytanie tego bloga! :D
Zapraszam do mnie i bardzo prosze o komentarze *_*
http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/ - 2 część
http://niemabycefektowniemabycefektywnie.blogspot.com/ - 12 rozdział
Dziękuję z góry !
kiedy następny ?/Kari
OdpowiedzUsuńłoooł nadrobiłam wszystko i cholernie żałuję, że dopiero teraz! Głupia byłam, że nie przeczytałam wszystkich rozdziałów za raz po tym, jak zostawiłaś informację na moim blogu! Mega mega mega opowiadanie! Co więcej mogę powiedzieć? To z pewnością pierwsze opowiadanie o Perłowskim jakie czytam :) On jest taki fajny, czuły, prawdziwy... IDEALNY! W taki świetny sposób pokazujesz uczucie między nimi, że na prawdę momentami mam ciarki na plecach. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i oczywiście dodaję do ulubionych. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńA przy okazji to kolejny rozdział u mnie, zapraszam serdecznie ;)
Usuńhttp://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
ej zapomniałaś o naas ? :(
OdpowiedzUsuńżartujee :)
rozdział świetnyy ... Jestem pood wrażeniem jak opisujesz te wszystkie emocjee ...
Czeekaam na kolejnyy ...
Pozdrawiam, po raz drugi ...
~ Malinaa ♥
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/ nowy epizod się pojawił, więc zapraszam, poziomkowa. ;)
OdpowiedzUsuń