Czytam=Komentuje, to pomaga w pisaniu. Poważnie ; )

sobota, 13 kwietnia 2013

VI



Kiedy weszłam do domu zachowywałam się jaka zakochana nastolatka, dotykałam nabrzmiałych warg, ciągle czując wargi Wieży.
Pierwszy raz całowałam się z  takim zapałem, pierwszy raz całowałam prawdziwego mężczyznę, który całował mnie jak prawdziwą kobietę.
Czułam się źle, jako ta druga. Czułam się… w ogóle się nie czułam.
Dotykałam ust, oblizując je z zamiarem poczucia jego warg. Aby odszukać ten smak.
Pachniał perfumami, cudowną wodą kolońską, nim. Po prostu.
Zaniechałam próby kąpieli, rozebrałam się i zarzuciłam piżamę. Położyłam telefon tuż przy głowie i gdy już przykrywałam się kołdrą, poczułam wibrację.

Nie żałuję, całuję, naprawdę. Łukaszo-Wieża.

Poczułam mrowienie w podbrzuszu i postanowiłam odpisać szybką, treściwą wiadomość

Ja też. Krzysia

How did you know 'cause I never told
You found out
I've got a crush on you

Następnego dnia, zerwałam się przed szóstą, zeszłam na dół, w celu pomocy pani Jadzi w przygotowywaniu śniadania dla dzieciaków.
Zdziwiła się widząc mnie tak rano na nogach, ale i nie zaprzeczyła gdy zaproponowałam pomoc.
Wyjęłam mleko, ogórki ze spichlerza i zaczęłam je kroić w plastry.
Kiedy wybiła siódma, weszłam na górę i zaczęłam po kolei budzić młodzież.
Po względnym ogarnięciu, zjedzonym śniadaniu, wyręczyłam Karolinę, opiekunkę dzienną i odprowadziłam te starsze na przystanek autobusowy, uraczyłam każdego całusem w czoło i wróciłam do domu.
Weszłam do pokoju, gdzie Zuzia i Basia pakowały swoje plecaczki do przedszkola, wsunęłam im po cukierku w kieszeń na co szeroko się uśmiechnęły.
Zeszłam z dziewczynami na dół, Karolina wzięła je i resztę przedszkolaków i ruszyła ku placówce.
Usiadłam uśmiechnięta naprzeciwko krojącej pani Jadzi, wpatrywałam się w jej zmęczone, zręczne palce jak urzeczona.
-Jak ma na imię?
-Łukasz- szepnęłam, jednak po chwili zreflektowałam się co się stało- to znaczy…
-Kochanie, też byłam w twoim wieku, tylko on nazywał się Staszek. Uroczy był, niziutki ale starał się za dziesięciu. No i tym skradł mi serce. A jak całował! Oj Krzysiu, nie patrz się tak na mnie, też miałam przeboje! Nie od zawsze pracuję jako pomoc w bidulu.
-Właściwie, tyle lat się znamy, a ja wiem tyle co nic o pani…
-Więc usiądź i posłuchaj, jak chcesz.
-Chcę!
-Miałam dwadzieścia lat, kiedy poznałam Staszka, amant nie z tej ziemi, jednak niższy ode mnie o jakieś kilka centymetrów. Nadrabiał wzrost szarmanckim zachowaniem i przyzwoitością. Był… po prostu był cudowny. Zakochałam się szybciutko, randki, listy, tajemne spotkania tak aby ojciec się nie dowiedział… Jego rodzice byli robotnikami, a moi wykształceni. Nie zgrywało się w całość… Później poszedł do wojska, wysłali go na jakąś misję, myślałam że już nigdy nie wróci…
Nie było go dwa lata. Przez rok się komunikowaliśmy, ale później kontakt się urwał. Nie było kiedyś jak teraz telefonów komórkowych jak teraz… Rodzice wybrali mi partnera, syn jakiegoś ważnego panicza, Mirek… Wysoki, piękny… miły, kochany, wykształcony, z pozycją… jednak moje serce biło dla Staszka. Rodzice ustalili datę ślubu… Kiedy szykowałam się z moją siostrą w salonie do ożenku, w drzwiach stanął Staszek, zmarkotniały, nigdy nie zapomnę tego widoku… a jak dowiedział się że się żenię… popłakał się.
Usiedliśmy razem w pokoju mojej siostry, rozmawialiśmy, opowiedział mi o życiu w koszarach, o wszystkim… Zaproponował, abym to za niego wyszła. Nie wahałam się ani chwili. Odwołałam ślub, ojciec wyrzekł się mnie, powiedział że nie jestem już jego córką… Załamałam się, ale w końcu byłam szczęśliwa.
Pobraliśmy się, urodziłam dwoje dzieci, Izabelkę i Wojtka…, męża pochowałam, dzieci odchowałam wyjechały w świat, Iza pracuje w Warszawie a Wojtuś w Niemczech od dziesięciu lat. I tak pracuję kochanie tutaj od dwudziestu paru lat.
-Nie żałowała pani?
-Nigdy. Byłam w końcu szczęśliwa. A jak jest z tobą?
Opowiedziałam pani Jadzi całą historię, nie oceniała mnie, po prostu słuchała
-Czujesz coś do niego?
-Chyba tak
-No to nie miej oporów. Napisz, staraj się. może to będzie twój Staszek? –uśmiechnęła się szeroko
Kiedy wychodziłam z kuchni głowę miałam pełną myśli.
Weszłam do pokoju, i sięgnęłam od razu po telefon, uśmiechnęłam się widząc jedną wiadomość
Dzień dobry, spotkamy się dzisiaj? Wieża.

Wieżo, jeśli tylko chcesz.

Bardzo, bardzo, bardzo.

Odłożyłam telefon na półkę i wyjęłam notatki. Sesja się kończy, ale muszę się douczyć.
Zawsze chciałam być najlepsza. Taka mania.
Od podstawówki, świadectwo z paskiem, nie wiem, wkręciłam sobie, że jeśli będę mądra, to ktoś mnie w końcu zechce i będę miała normalny dom. Jednak nie stało się nic takiego…
Jednak niczego nie żałuję. Mam perspektywy na życie, wspaniałą liczną rodzinę i mam dla czego żyć.
Kiedy czytałam notatki z przedostatnich wykładów nie mogłam się skupić. Oh jak myśli o nim o wczorajszym incydencie mnie rozpraszały!
Czekałam tylko na wiadomość.
Na znak.
Zwariowałam.

Włączyłam sobie film na Internecie i oddałam się uczuciu błogiego nic nierobienia.
Zastanawiałam się co robi, jak się zachowuje, jak się zachowa w stosunku do mnie po wczorajszym…
Usłyszałam charakterystyczne pikanie telefonu, rzuciłam się ku niemu jak opętana.
-Tu Joasia. Czy byłoby możliwością abyśmy ja, Igła, Kosa, Pit i Perła przyszli dziś do was?
-Zbyszku, zawsze i wszędzie. Ale to tak koło 18, bo muszą odrobić lekcje i posprzątać w pokojach
-gorzej jak matka! Poważnie, zero wytchnienia dla dzieciaków! Jesteś straszna!
-chcesz mieć niewyuczonych kibiców?
-nie, nie, nie. Dobrze ciśnij ich a my wpadniemy, adres znam!
-Cześć Zbysiu.
Rozłączyłam się i zeszłam do pani Jadzi poinformować ją o dzisiejszych gościach
-Więc powiadasz, wpadną do nas siatkarze? Krzysiu, muszę jakieś ciasto, ciasta upiec!
Jakie lubią? Jaką kawę? Herbatę? Oh kochanie, wszystko tak na szybko…
-Przepraszam, sama nie wiedziałam, zadzwonił do mnie Zbyszek i spytał czy może przyjść z chłopakami, przyniosą jakieś pierdółki dla dzieci i wie pani…
-Nic się kochanie nie stało, a dla mnie coś się znajdzie?
No tak, pani Jadzia, wielka fanka!
-Oczywiście, pomóc pani?
-Poproszę. Ale musisz się przejść do sklepu po składniki. Niewiele mam na stanie na cisto
Wzięłam pieniądze i ubrawszy się wyszłam do marketu
Kiedy wkładałam do koszyka margarynę, telefon ponownie się rozdzwonił
-Halo?
-Z jednej strony się cieszę, że wpadniemy wszyscy, jednak chciałem się spotkać z tobą sam na sam..
-Oj Wieżo… Damy radę, jakie ciasto lubisz najbardziej?
-Hmmm. A co chcesz trafić do serca przez żołądek? Nie musisz Krzysiu, ale najbardziej to chyba krówkę. Wiem nie zdrowo, sam cukier, ale potrafię zjeść całą blachę.
Kiedy go słuchałam rozglądałam się po półce z ciastami w proszku, nie będę pani Jadzi męczyć z krówką
-Łukaszu, nie trafię przez żołądek, gdyż ciasto będzie z proszku… co do ciast, to pani Jadzia ma rękę, ja jak już to do gołąbków i pierogów. –zaśmiałam się serdecznie
-A zrobisz je ty?
-No tak, zrobię
-To trafisz. Musze maleńka kończyć, lecę na drugi trening. Ale jak skończymy… znalazłabyś jakąś godzinę? Dla Wieży ?
-Znajdę- serce zabiło mi szybko, za szybko.
-Więc dobrze podjadę pod Dom Dziecka. A teraz kończę, całuję
Kiedy się rozłączył w trybie natychmiastowym ruszyłam ku kasie, a gdy wyszłam ze sklepu wręcz biegłam do domu.
Pani Jadzia już kończyła sernik na zimno, więc zaproponowałam by usiadła i włączyła sobie TV a ja zaczęłam robić krówkę, ciasto, karmel, polewa.
Niecałą godzinę później umorusana słodkościami szłam na górę by się odświeżyć.
Gdy już się ubrałam i wycierałam mokre włosy w ręcznik usłyszałam pukanie do drzwi. Sięgnęłam ręką, będąc pewna że to któreś z dzieciaków i otworzyłam drzwi.
-Łukasz?
-Pani Jadzia mnie wpuściła. –wszedł do łazienki zamykając drzwi za sobą. Stanął naprzeciwko mnie i przyciągnął mnie do siebie, ręcznik wypadł mi z rąk. Kopnął go nogą pod wannę, pochylił się ku mnie i chwilę później znowu poczułam jego usta na swoich. Stanęłam na palcach, jednak i tak byłam niższa o większą połowę.
Posadził mnie na wolno stojącej szafce stanął w moich nogach. Zaplątałam ręce w jego włosach i oddawałam z wielką pasją dawane pocałunki. Kiedy nie mogliśmy oboje złapać oddechu ukryłam twarz w zagłębiu szyi.
-Cześć maleńka.-szepnął mi do ucha a ja poczułam prąd przechodzący przez całe  moje ciało.
-Cześć Wieżo. – z rumieńcami na twarzy odważyłam spojrzeć mu się w twarz.
-Jak pięknie wyglądasz z wypiekami- gładził kciukiem zaczerwieniony policzek
-Łukasz, co ty tu robisz?
-Jestem po treningu, miałem przyjechać po ciebie, dzwoniłem, ale nie odpowiadałaś. Zapukałem więc i taka starsza pani mnie wpuściła, przedstawiłem się i pokierowała  mnie do ciebie.
-Myślałam, że dłużej ci to zejdzie, a telefon musiałam zostawić w  pokoju.
-Więc pozwolisz że zejdę na dół, a ty wysusz włoski, bo chcę cię znowu porwać.
Kiedy wyszedł z łazienki stanęłam przed lustrem. Ujrzałam twarz, swoją twarz wyglądającą niczym dorodny burak… nałożyłam niewielką ilość pudru, delikatnie pociągnęłam rzęsy tuszem i zaczęłam suszyć loki.
Chwilę później schodziłam z bijącym sercem na dół. Weszłam do kuchni gdzie siedział Łukasz i zagadująca go pani Jadzia
-A jak była mała? Przyprowadziła kotka do domu i powiedziała, że chce zostać kocią mamusią. Tylko wtedy był zakaz trzymania zwierząt… ówczesna kierowniczka miała alergię na sierść, nigdy nie widziałam jej tak zapłakanej…
-pani Jadziu!- weszłam słysząc historie z mojego życia.
-Oj Krzysiu, nie marudź.
-Gotowa?- spojrzałam na Łukasza i uśmiech sam wszedł  mi na usta
-Tak. Pani Jadziu, niedługo będę dobrze?
-Nie śpiesz się, ogarnę cały bajzel- uśmiechnęła się do mnie szeroko, puszczając jednocześnie oczko.
Oh, kocham tą kobietę.
Wyszliśmy z bidula, poprowadził mnie w stronę wielkiego auta. Nie znam się na markach, nie wiem co to jest, ale wielkie jak cholera.
Usiadłam na miejscu pasażera, Wieża obok, odpalił auto i ruszyliśmy.
-Gdzie jedziemy ?
-Zobaczysz.
Jechaliśmy chwilkę, jednak kiedy stanęliśmy przed Podpromiem, spojrzałam zdziwiona.
-Chcę pokazać ci swój świat, chodź.
Otworzył mi drzwi i podał dłoń. Złapałam go pod rękę.
Weszliśmy na halę, przywitaliśmy się z panem konserwatorem i udaliśmy się na salę.
-To, to jest mój cały świat- mruknął popychając wejście.
Kiedy stanęłam na hali poczułam jak wiruje mi cały świat. Tak dawno tu nie byłam, przeszłam przez trybuny i stanęłam na parkiecie. Patrzyłam na koszyk z piłkami jak urzeczona. Wzięłam jedną w rękę, i zaczęłam obracać żółto niebieską Mikasę
-Podoba ci się?
-Piłka? Czy hala?
-Wszystko
-Podoba? Tu jest idealnie,  to… Łukaszu, tu jest… tu jest magicznie. Tu jest wspaniale . tu jest po prostu…
-Cieszę się że ci się podoba.
Stanął obok mnie i przytulił.
Czułam… czułam się jak ktoś ważny, wyjątkowy, poczułam jego usta na szyi, włoskimi się zjeżyły,
-Gęsia skórka? Powiadasz?
Speszyłam się i odwróciłam wzrok.
Staliśmy przytuleni, patrzyłam na banery reklamowe, na halę, nie wierzyłam w to co się dzieje.
Czułam się pierwszy raz naprawdę, bez udawania szczęśliwa.
Czy to było niemoralne? Zapewne. On ma żonę, jest starszy, jest prawdziwym mężczyzną.
A ja jestem… jestem podlotkiem. Zwykłym podlotkiem co udaje że jest szczęśliwa, że chce być normalna.
Czy to źle?
W żadnym wypadku, to jest nawet całkiem przyjemne.
Czuję się kimś wyjątkowym, to nic że poznałam go przez internet.  W tym momencie nic mnie nie interesuje…
Jestem bez protekcjonalnie szczęśliwa
-Wracamy?
Jego cichy szept przeszył mnie całą. Odwróciłam się do niego ze szklanymi oczami i pokiwałam delikatnie głową, zaśmiał się cicho i ujął moją twarz w dłonie
-Co jedna malutka osóbka potrafi zrobić z wieżą…- ucałował mnie szybko, jednak subtelnie i delikatnie, uwielbiam strukturę jego warg, uwielbiam go całego.
Moje serce mięknie, czuję się totalnie wspaniale. Nie, nie jest to jeszcze miłość, zauroczenie?
Jak najbardziej.
Uścisnął moją małą dłoń w swoją wielką i wyprowadził z areny.
Szliśmy, nic nie mówiąc, nie potrzebowaliśmy słów w tym momencie.
Otworzył mi drzwi od auta, wsiadłam i sięgnęłam po telefon który przez zamyślenie zostawiłam w środku. Dwadzieścia minut po osiemnastej, trzynaście nieodebranych połączeń od Joasi Z.
No to pięknie. Łukasz spojrzał na mnie wymownie, i z piskiem opon odjechał spod Podpromia.
Po niecałych pięciu minutach zatrzymaliśmy się pod bidulem.
Wyszłam z auta i razem z Łukaszem, ramie w ramie weszliśmy do środka
Do uszu od razu dobiegły mnie śmiechy z salonu, dzieciaki szalały, piszczały, chyba niespodzianka się udała.
Zdjęłam buty i powiesiłam kurtkę na wieszaku, poczekałam na Wieżę, aż wykona te same czynności i weszliśmy razem do salonu
-Jaśnie pani raczyła się pojawić!- Chwilę po wejściu znalazłam się w misiowym uścisku Zbyszka- Ale że razem z Łukaszem?
-Złapałem ją po drodze, podwiozłem więc wiesz. Ot cała historia
Z jednej strony… z jednej strony zrobiło mi się przykro, że odkręcił kota ogonem, jednak po chwili zrozumiałam że musiał. Jakby to wyglądało? Żonaty facet? I Ja?
Proszę Cię, Krzysia, ogarnij się dziewczyno.
Zbyszek pokiwał ze zrozumieniem głową i poszli obaj w stronę dzieci.
Przywitałam się z Grześkiem i Piotrkiem, usiadłam na kanapie i patrzyłam na poczynania młodziaków.
Chłopcy podsuwali piłki siatkarzom pod nosy, a ci z uśmiechem je podpisywali, dziewczynki robiły sobie zdjęcia, dawały do podpisania plakaty, pocztówki…
Poczułam wibrację w kieszeni, zaciekawiona wyjęłam telefon i gdy przeczytałam wiadomość, poczułam jak zimny pot przechodzi moje ciało

Pani Jadzia twierdziła inaczej Krzysiu…

Przerażona spojrzałam na nadawcę smsa. Poważny, wymowny wzrok Zbyszka, doprowadzał mnie do szaleństwa. No to mamy Wieżo problem….




Wiedźma szaleje, nie wie co zrobić ze swoim życiem, pewnym aspektem i epizodem.
Wiedźma sie zakochała?
Wiedźma jest głupia, dziwna, wredna i w ogóle. 
Wiedźma jest... uuhhh
Dzisiejszego dnia, i przez 4-5 następnych żałuję że jestem kobietą.
O.. chyba muszę jakiś proszek na ból wziąć... 
Głupie comiesięczny problem. 
GŁUPIE TO...

21 komentarzy:

  1. ooo BOŻE! To jest genialne.
    Można było się domyślić, że długo ta tajemnica nie wytrzyma.
    Jestem ciekawa co będzie dalej. Ciekawa jak cholera!
    Zakochanie jest przereklamowane, nie warto się przejmować ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji zapraszam do śledzenia moich blogów :D
      http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
      http://niemabycefektowniemabycefektywnie.blogspot.com/

      Usuń
  2. Jezuu *_* Tu jest po prostu świetnie :D No cóż tajemnica się wydała ale nie sądzę żeby to im w czymś przeszkodziło :)) Rozdział naprawdę rewelacyjny :3 Pełen namiętności i w ogóle :))) Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :D)
    Tymczasem zapraszam do siebie
    :D http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/ :))
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :))
    Pozdrawiam gorąco ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocie a czemuż to o diabelskiej godzinie 3:33 mnie informujesz?:D
    Perła jest taka słodka, taka delikatna, taka subtelna ^^
    Ale Joanna Z. czyżby odkrył/ła stosunki Wieży i Krzysi? ;>
    Ejj pierdzielić Zibiego i nie ma co go słuchać :D
    Ajj Wiedźma się zakochała!? :O Uważaj tam! :D
    Kocie jeszcze z 20 lat tak ciężkich kilku dni cię czeka :D Czyli około 240 miesięcy, około 1000 dni czyli niecałe 3 lata non stop! :D Ojojojj ale wyliczanka :D Dobra, nie ma się co załamywać xd (odpadnie Ci kilka miesięcy na ciąże :P) hahahah
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocie, no bo wiesz. tata mnie obudził i mwói, jako że wiedźma, dodaj coś o mojej porze. no i dodałam. :)
      a że spać nie mogę, twórczość w nocy mnie łapie... to wiesz:D
      wiedźma sie zakochuje.
      :D
      CO CZYNI ZŁO. ale cicho <3
      dziękuję, załamałaś mnie. a co do dziecka,to za jakieś 1000000 lat, jak ktoś w końcu mnie zechce :D

      Usuń
  4. Jeju, kwitnie, rozkwita, pali się i jest gorąco :D Ładniutko się tam na linii Wieża-Krzysia układa, oby tak dalej ;>
    Joasia odkrył(a) słodką tajemnicę, ciekawa jestem, co z tą wiedzą zrobi :)
    Zgadzam się - głupie to, oj bardzo głupie.
    Pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na dworze podobnie! :D
      ale cóż, każda przez to przechodzi, jest to nieuniknione ;)

      Usuń
  5. Jakie to faaajne... Łukasz jest taki delikatny w stosunku do Krzysi, że aż chce się to czytać i czytać, ale się nie da, bo się rozdział kończy :<
    Dżoana odkryła sekret, uhuhu, będzie się działo :P Tak szczerze to jestem ciekawa dalszych reakcji Zbyszka.
    I Wiedźma nie jest ani głupia, ani wredna, ani dziwna. Wiedźma jest kochana, przemiła i w ogóle najlepsiejsza, zapamiętaj sobie :>
    Pozdrawiam i zapraszam na setball-for-hope na nowy rozdział. Pozdrawiam, Misu :*

    OdpowiedzUsuń
  6. U takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Czyli pani Jadzia wszystko wie :) Powiem szczerze, że strasznie mi się to podoba :) Czekam na następny jak najszybciej <3 /Kari

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział świetnyy ;)
    kiedy kolejny. ?
    ~ Pozdrawiam Malinaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mniej więcej o której ? :D :))

      Usuń
    2. nie dasz rady ciut wcześniej ? ;> :D

      Usuń
    3. ups ups ups.
      Word mnie nie kocha, jutro dodam z rana, albo dzisiaj w nocy.
      Przepraszam za zamieszanie <3

      Usuń
  8. o ja ciez...to było genialne ;D! Ten rozdział jest cudowny...ooo Wiedzmo! uwielbiam Cie :)

    ależ nam sie dziewczyna zakochała :) będzie jeszcze miała sporo wątpliwości co do Łukasza, który jak widać skrzętnie będzie ukrywał tak bliski kontakt z Krzysią...
    Ach ta nasza Jadzia! wszystko wypaplala ;D ale taki jest ogólny urok wszystkich Jadź ;D

    pozdrawiam ciepło ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. ej gdzie rozdział ? ;<
    czeeekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wczoraj coś nacisnęłam usunęło się i właśnie piszę ;) cierpliwości :*

      Usuń
    2. rozumiemy rozumiemy i czekamy :D :*

      Usuń