Kiedy weszłam do domu zachowywałam się jaka zakochana
nastolatka, dotykałam nabrzmiałych warg, ciągle czując wargi Wieży.
Pierwszy raz całowałam się z
takim zapałem, pierwszy raz całowałam prawdziwego mężczyznę, który
całował mnie jak prawdziwą kobietę.
Czułam się źle, jako ta druga. Czułam się… w ogóle się nie
czułam.
Dotykałam ust, oblizując je z zamiarem poczucia jego warg.
Aby odszukać ten smak.
Pachniał perfumami, cudowną wodą kolońską, nim. Po prostu.
Zaniechałam próby kąpieli, rozebrałam się i zarzuciłam
piżamę. Położyłam telefon tuż przy głowie i gdy już przykrywałam się kołdrą,
poczułam wibrację.
Nie żałuję, całuję,
naprawdę. Łukaszo-Wieża.
Poczułam mrowienie w podbrzuszu i postanowiłam odpisać
szybką, treściwą wiadomość
Ja też. Krzysia
How did you know
'cause I never told
You found out
I've got a crush on you
You found out
I've got a crush on you
Następnego dnia, zerwałam się przed szóstą, zeszłam na dół,
w celu pomocy pani Jadzi w przygotowywaniu śniadania dla dzieciaków.
Zdziwiła się widząc mnie tak rano na nogach, ale i nie
zaprzeczyła gdy zaproponowałam pomoc.
Wyjęłam mleko, ogórki ze spichlerza i zaczęłam je kroić w
plastry.
Kiedy wybiła siódma, weszłam na górę i zaczęłam po kolei
budzić młodzież.
Po względnym ogarnięciu, zjedzonym śniadaniu, wyręczyłam
Karolinę, opiekunkę dzienną i odprowadziłam te starsze na przystanek
autobusowy, uraczyłam każdego całusem w czoło i wróciłam do domu.
Weszłam do pokoju, gdzie Zuzia i Basia pakowały swoje
plecaczki do przedszkola, wsunęłam im po cukierku w kieszeń na co szeroko się
uśmiechnęły.
Zeszłam z dziewczynami na dół, Karolina wzięła je i resztę
przedszkolaków i ruszyła ku placówce.
Usiadłam uśmiechnięta naprzeciwko krojącej pani Jadzi,
wpatrywałam się w jej zmęczone, zręczne palce jak urzeczona.
-Jak ma na imię?
-Łukasz- szepnęłam, jednak po chwili zreflektowałam się co
się stało- to znaczy…
-Kochanie, też byłam w twoim wieku, tylko on nazywał się
Staszek. Uroczy był, niziutki ale starał się za dziesięciu. No i tym skradł mi
serce. A jak całował! Oj Krzysiu, nie patrz się tak na mnie, też miałam
przeboje! Nie od zawsze pracuję jako pomoc w bidulu.
-Właściwie, tyle lat się znamy, a ja wiem tyle co nic o
pani…
-Więc usiądź i posłuchaj, jak chcesz.
-Chcę!
-Miałam dwadzieścia lat, kiedy poznałam Staszka, amant nie z
tej ziemi, jednak niższy ode mnie o jakieś kilka centymetrów. Nadrabiał wzrost
szarmanckim zachowaniem i przyzwoitością. Był… po prostu był cudowny.
Zakochałam się szybciutko, randki, listy, tajemne spotkania tak aby ojciec się
nie dowiedział… Jego rodzice byli robotnikami, a moi wykształceni. Nie zgrywało
się w całość… Później poszedł do wojska, wysłali go na jakąś misję, myślałam że
już nigdy nie wróci…
Nie było go dwa lata. Przez rok się komunikowaliśmy, ale
później kontakt się urwał. Nie było kiedyś jak teraz telefonów komórkowych jak
teraz… Rodzice wybrali mi partnera, syn jakiegoś ważnego panicza, Mirek…
Wysoki, piękny… miły, kochany, wykształcony, z pozycją… jednak moje serce biło
dla Staszka. Rodzice ustalili datę ślubu… Kiedy szykowałam się z moją siostrą w
salonie do ożenku, w drzwiach stanął Staszek, zmarkotniały, nigdy nie zapomnę
tego widoku… a jak dowiedział się że się żenię… popłakał się.
Usiedliśmy razem w pokoju mojej siostry, rozmawialiśmy,
opowiedział mi o życiu w koszarach, o wszystkim… Zaproponował, abym to za niego
wyszła. Nie wahałam się ani chwili. Odwołałam ślub, ojciec wyrzekł się mnie,
powiedział że nie jestem już jego córką… Załamałam się, ale w końcu byłam
szczęśliwa.
Pobraliśmy się, urodziłam dwoje dzieci, Izabelkę i Wojtka…,
męża pochowałam, dzieci odchowałam wyjechały w świat, Iza pracuje w Warszawie a
Wojtuś w Niemczech od dziesięciu lat. I tak pracuję kochanie tutaj od
dwudziestu paru lat.
-Nie żałowała pani?
-Nigdy. Byłam w końcu szczęśliwa. A jak jest z tobą?
Opowiedziałam pani Jadzi całą historię, nie oceniała mnie,
po prostu słuchała
-Czujesz coś do niego?
-Chyba tak
-No to nie miej oporów. Napisz, staraj się. może to będzie
twój Staszek? –uśmiechnęła się szeroko
Kiedy wychodziłam z kuchni głowę miałam pełną myśli.
Weszłam do pokoju, i sięgnęłam od razu po telefon,
uśmiechnęłam się widząc jedną wiadomość
Dzień dobry, spotkamy się dzisiaj? Wieża.
Wieżo, jeśli tylko chcesz.
Bardzo, bardzo, bardzo.
Odłożyłam telefon na półkę i wyjęłam notatki. Sesja się kończy, ale muszę się douczyć.
Zawsze chciałam być najlepsza. Taka mania.
Od podstawówki, świadectwo z paskiem, nie wiem, wkręciłam
sobie, że jeśli będę mądra, to ktoś mnie w końcu zechce i będę miała normalny
dom. Jednak nie stało się nic takiego…
Jednak niczego nie żałuję. Mam perspektywy na życie,
wspaniałą liczną rodzinę i mam dla czego żyć.
Kiedy czytałam notatki z przedostatnich wykładów nie mogłam
się skupić. Oh jak myśli o nim o wczorajszym incydencie mnie rozpraszały!
Czekałam tylko na wiadomość.
Na znak.
Zwariowałam.
Włączyłam sobie film na Internecie i oddałam się uczuciu błogiego
nic nierobienia.
Zastanawiałam się co robi, jak się zachowuje, jak się
zachowa w stosunku do mnie po wczorajszym…
Usłyszałam charakterystyczne pikanie telefonu, rzuciłam się
ku niemu jak opętana.
-Tu Joasia. Czy byłoby możliwością abyśmy ja, Igła, Kosa,
Pit i Perła przyszli dziś do was?
-Zbyszku, zawsze i wszędzie. Ale to tak koło 18, bo muszą
odrobić lekcje i posprzątać w pokojach
-gorzej jak matka! Poważnie, zero wytchnienia dla
dzieciaków! Jesteś straszna!
-chcesz mieć niewyuczonych kibiców?
-nie, nie, nie. Dobrze ciśnij ich a my wpadniemy, adres
znam!
-Cześć Zbysiu.
Rozłączyłam się i zeszłam do pani Jadzi poinformować ją o
dzisiejszych gościach
-Więc powiadasz, wpadną do nas siatkarze? Krzysiu, muszę
jakieś ciasto, ciasta upiec!
Jakie lubią? Jaką kawę? Herbatę? Oh kochanie, wszystko tak
na szybko…
-Przepraszam, sama nie wiedziałam, zadzwonił do mnie Zbyszek
i spytał czy może przyjść z chłopakami, przyniosą jakieś pierdółki dla dzieci i
wie pani…
-Nic się kochanie nie stało, a dla mnie coś się znajdzie?
No tak, pani Jadzia, wielka fanka!
-Oczywiście, pomóc pani?
-Poproszę. Ale musisz się przejść do sklepu po składniki.
Niewiele mam na stanie na cisto
Wzięłam pieniądze i ubrawszy się wyszłam do marketu
Kiedy wkładałam do koszyka margarynę, telefon ponownie się
rozdzwonił
-Halo?
-Z jednej strony się cieszę, że wpadniemy wszyscy, jednak
chciałem się spotkać z tobą sam na sam..
-Oj Wieżo… Damy radę, jakie ciasto lubisz najbardziej?
-Hmmm. A co chcesz trafić do serca przez żołądek? Nie musisz
Krzysiu, ale najbardziej to chyba krówkę. Wiem nie zdrowo, sam cukier, ale
potrafię zjeść całą blachę.
Kiedy go słuchałam rozglądałam się po półce z ciastami w
proszku, nie będę pani Jadzi męczyć z krówką
-Łukaszu, nie trafię przez żołądek, gdyż ciasto będzie z
proszku… co do ciast, to pani Jadzia ma rękę, ja jak już to do gołąbków i
pierogów. –zaśmiałam się serdecznie
-A zrobisz je ty?
-No tak, zrobię
-To trafisz. Musze maleńka kończyć, lecę na drugi trening.
Ale jak skończymy… znalazłabyś jakąś godzinę? Dla Wieży ?
-Znajdę- serce zabiło mi szybko, za szybko.
-Więc dobrze podjadę pod Dom Dziecka. A teraz kończę, całuję
Kiedy się rozłączył w trybie natychmiastowym ruszyłam ku
kasie, a gdy wyszłam ze sklepu wręcz biegłam do domu.
Pani Jadzia już kończyła sernik na zimno, więc zaproponowałam
by usiadła i włączyła sobie TV a ja zaczęłam robić krówkę, ciasto, karmel,
polewa.
Niecałą godzinę później umorusana słodkościami szłam na górę
by się odświeżyć.
Gdy już się ubrałam i wycierałam mokre włosy w ręcznik usłyszałam
pukanie do drzwi. Sięgnęłam ręką, będąc pewna że to któreś z dzieciaków i
otworzyłam drzwi.
-Łukasz?
-Pani Jadzia mnie wpuściła. –wszedł do łazienki zamykając
drzwi za sobą. Stanął naprzeciwko mnie i przyciągnął mnie do siebie, ręcznik
wypadł mi z rąk. Kopnął go nogą pod wannę, pochylił się ku mnie i chwilę
później znowu poczułam jego usta na swoich. Stanęłam na palcach, jednak i tak
byłam niższa o większą połowę.
Posadził mnie na wolno stojącej szafce stanął w moich
nogach. Zaplątałam ręce w jego włosach i oddawałam z wielką pasją dawane
pocałunki. Kiedy nie mogliśmy oboje złapać oddechu ukryłam twarz w zagłębiu
szyi.
-Cześć maleńka.-szepnął mi do ucha a ja poczułam prąd
przechodzący przez całe moje ciało.
-Cześć Wieżo. – z rumieńcami na twarzy odważyłam spojrzeć mu
się w twarz.
-Jak pięknie wyglądasz z wypiekami- gładził kciukiem
zaczerwieniony policzek
-Łukasz, co ty tu robisz?
-Jestem po treningu, miałem przyjechać po ciebie, dzwoniłem,
ale nie odpowiadałaś. Zapukałem więc i taka starsza pani mnie wpuściła,
przedstawiłem się i pokierowała mnie do
ciebie.
-Myślałam, że dłużej ci to zejdzie, a telefon musiałam
zostawić w pokoju.
-Więc pozwolisz że zejdę na dół, a ty wysusz włoski, bo chcę
cię znowu porwać.
Kiedy wyszedł z łazienki stanęłam przed lustrem. Ujrzałam
twarz, swoją twarz wyglądającą niczym dorodny burak… nałożyłam niewielką ilość
pudru, delikatnie pociągnęłam rzęsy tuszem i zaczęłam suszyć loki.
Chwilę później schodziłam z bijącym sercem na dół. Weszłam
do kuchni gdzie siedział Łukasz i zagadująca go pani Jadzia
-A jak była mała? Przyprowadziła kotka do domu i
powiedziała, że chce zostać kocią mamusią. Tylko wtedy był zakaz trzymania
zwierząt… ówczesna kierowniczka miała alergię na sierść, nigdy nie widziałam
jej tak zapłakanej…
-pani Jadziu!- weszłam słysząc historie z mojego życia.
-Oj Krzysiu, nie marudź.
-Gotowa?- spojrzałam na Łukasza i uśmiech sam wszedł mi na usta
-Tak. Pani Jadziu, niedługo będę dobrze?
-Nie śpiesz się, ogarnę cały bajzel- uśmiechnęła się do mnie
szeroko, puszczając jednocześnie oczko.
Oh, kocham tą kobietę.
Wyszliśmy z bidula, poprowadził mnie w stronę wielkiego
auta. Nie znam się na markach, nie wiem co to jest, ale wielkie jak cholera.
Usiadłam na miejscu pasażera, Wieża obok, odpalił auto i
ruszyliśmy.
-Gdzie jedziemy ?
-Zobaczysz.
Jechaliśmy chwilkę, jednak kiedy stanęliśmy przed
Podpromiem, spojrzałam zdziwiona.
-Chcę pokazać ci swój świat, chodź.
Otworzył mi drzwi i podał dłoń. Złapałam go pod rękę.
Weszliśmy na halę, przywitaliśmy się z panem konserwatorem i
udaliśmy się na salę.
-To, to jest mój cały świat- mruknął popychając wejście.
Kiedy stanęłam na hali poczułam jak wiruje mi cały świat.
Tak dawno tu nie byłam, przeszłam przez trybuny i stanęłam na parkiecie.
Patrzyłam na koszyk z piłkami jak urzeczona. Wzięłam jedną w rękę, i zaczęłam
obracać żółto niebieską Mikasę
-Podoba ci się?
-Piłka? Czy hala?
-Wszystko
-Podoba? Tu jest idealnie,
to… Łukaszu, tu jest… tu jest magicznie. Tu jest wspaniale . tu jest po
prostu…
-Cieszę się że ci się podoba.
Stanął obok mnie i przytulił.
Czułam… czułam się jak ktoś ważny, wyjątkowy, poczułam jego
usta na szyi, włoskimi się zjeżyły,
-Gęsia skórka? Powiadasz?
Speszyłam się i odwróciłam wzrok.
Staliśmy przytuleni, patrzyłam na banery reklamowe, na halę,
nie wierzyłam w to co się dzieje.
Czułam się pierwszy raz naprawdę, bez udawania szczęśliwa.
Czy to było niemoralne? Zapewne. On ma żonę, jest starszy,
jest prawdziwym mężczyzną.
A ja jestem… jestem podlotkiem. Zwykłym podlotkiem co udaje
że jest szczęśliwa, że chce być normalna.
Czy to źle?
W żadnym wypadku, to jest nawet całkiem przyjemne.
Czuję się kimś wyjątkowym, to nic że poznałam go przez
internet. W tym momencie nic mnie nie
interesuje…
Jestem bez protekcjonalnie szczęśliwa
-Wracamy?
Jego cichy szept przeszył mnie całą. Odwróciłam się do niego
ze szklanymi oczami i pokiwałam delikatnie głową, zaśmiał się cicho i ujął moją
twarz w dłonie
-Co jedna malutka osóbka potrafi zrobić z wieżą…- ucałował
mnie szybko, jednak subtelnie i delikatnie, uwielbiam strukturę jego warg,
uwielbiam go całego.
Moje serce mięknie, czuję się totalnie wspaniale. Nie, nie
jest to jeszcze miłość, zauroczenie?
Jak najbardziej.
Uścisnął moją małą dłoń w swoją wielką i wyprowadził z
areny.
Szliśmy, nic nie mówiąc, nie potrzebowaliśmy słów w tym
momencie.
Otworzył mi drzwi od auta, wsiadłam i sięgnęłam po telefon
który przez zamyślenie zostawiłam w środku. Dwadzieścia minut po osiemnastej,
trzynaście nieodebranych połączeń od Joasi Z.
No to pięknie. Łukasz spojrzał na mnie wymownie, i z piskiem
opon odjechał spod Podpromia.
Po niecałych pięciu minutach zatrzymaliśmy się pod bidulem.
Wyszłam z auta i razem z Łukaszem, ramie w ramie weszliśmy
do środka
Do uszu od razu dobiegły mnie śmiechy z salonu, dzieciaki
szalały, piszczały, chyba niespodzianka się udała.
Zdjęłam buty i powiesiłam kurtkę na wieszaku, poczekałam na
Wieżę, aż wykona te same czynności i weszliśmy razem do salonu
-Jaśnie pani raczyła się pojawić!- Chwilę po wejściu
znalazłam się w misiowym uścisku Zbyszka- Ale że razem z Łukaszem?
-Złapałem ją po drodze, podwiozłem więc wiesz. Ot cała
historia
Z jednej strony… z jednej strony zrobiło mi się przykro, że odkręcił
kota ogonem, jednak po chwili zrozumiałam że musiał. Jakby to wyglądało? Żonaty
facet? I Ja?
Proszę Cię, Krzysia,
ogarnij się dziewczyno.
Zbyszek pokiwał ze zrozumieniem głową i poszli obaj w stronę
dzieci.
Przywitałam się z Grześkiem i Piotrkiem, usiadłam na kanapie
i patrzyłam na poczynania młodziaków.
Chłopcy podsuwali piłki siatkarzom pod nosy, a ci z
uśmiechem je podpisywali, dziewczynki robiły sobie zdjęcia, dawały do
podpisania plakaty, pocztówki…
Poczułam wibrację w kieszeni, zaciekawiona wyjęłam telefon i
gdy przeczytałam wiadomość, poczułam jak zimny pot przechodzi moje ciało
Pani Jadzia twierdziła
inaczej Krzysiu…
Przerażona spojrzałam na nadawcę smsa. Poważny, wymowny
wzrok Zbyszka, doprowadzał mnie do szaleństwa. No to mamy Wieżo problem….
Wiedźma szaleje, nie wie co zrobić ze swoim życiem, pewnym aspektem i epizodem.
Wiedźma sie zakochała?
Wiedźma jest głupia, dziwna, wredna i w ogóle.
Wiedźma jest... uuhhh
Dzisiejszego dnia, i przez 4-5 następnych żałuję że jestem kobietą.
O.. chyba muszę jakiś proszek na ból wziąć...
Głupie comiesięczny problem.
GŁUPIE TO...
ooo BOŻE! To jest genialne.
OdpowiedzUsuńMożna było się domyślić, że długo ta tajemnica nie wytrzyma.
Jestem ciekawa co będzie dalej. Ciekawa jak cholera!
Zakochanie jest przereklamowane, nie warto się przejmować ;P
Przy okazji zapraszam do śledzenia moich blogów :D
Usuńhttp://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
http://niemabycefektowniemabycefektywnie.blogspot.com/
śledzę, śledzę ;)
UsuńJezuu *_* Tu jest po prostu świetnie :D No cóż tajemnica się wydała ale nie sądzę żeby to im w czymś przeszkodziło :)) Rozdział naprawdę rewelacyjny :3 Pełen namiętności i w ogóle :))) Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :D)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie
:D http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/ :))
Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :))
Pozdrawiam gorąco ! :)
to jeszcze bez namiętności... :D
UsuńKocie a czemuż to o diabelskiej godzinie 3:33 mnie informujesz?:D
OdpowiedzUsuńPerła jest taka słodka, taka delikatna, taka subtelna ^^
Ale Joanna Z. czyżby odkrył/ła stosunki Wieży i Krzysi? ;>
Ejj pierdzielić Zibiego i nie ma co go słuchać :D
Ajj Wiedźma się zakochała!? :O Uważaj tam! :D
Kocie jeszcze z 20 lat tak ciężkich kilku dni cię czeka :D Czyli około 240 miesięcy, około 1000 dni czyli niecałe 3 lata non stop! :D Ojojojj ale wyliczanka :D Dobra, nie ma się co załamywać xd (odpadnie Ci kilka miesięcy na ciąże :P) hahahah
Ściskam ;*
Kocie, no bo wiesz. tata mnie obudził i mwói, jako że wiedźma, dodaj coś o mojej porze. no i dodałam. :)
Usuńa że spać nie mogę, twórczość w nocy mnie łapie... to wiesz:D
wiedźma sie zakochuje.
:D
CO CZYNI ZŁO. ale cicho <3
dziękuję, załamałaś mnie. a co do dziecka,to za jakieś 1000000 lat, jak ktoś w końcu mnie zechce :D
Jeju, kwitnie, rozkwita, pali się i jest gorąco :D Ładniutko się tam na linii Wieża-Krzysia układa, oby tak dalej ;>
OdpowiedzUsuńJoasia odkrył(a) słodką tajemnicę, ciekawa jestem, co z tą wiedzą zrobi :)
Zgadzam się - głupie to, oj bardzo głupie.
Pozdrawiam c:
volleyball-journalist.blogspot.com/
na dworze podobnie! :D
Usuńale cóż, każda przez to przechodzi, jest to nieuniknione ;)
Jakie to faaajne... Łukasz jest taki delikatny w stosunku do Krzysi, że aż chce się to czytać i czytać, ale się nie da, bo się rozdział kończy :<
OdpowiedzUsuńDżoana odkryła sekret, uhuhu, będzie się działo :P Tak szczerze to jestem ciekawa dalszych reakcji Zbyszka.
I Wiedźma nie jest ani głupia, ani wredna, ani dziwna. Wiedźma jest kochana, przemiła i w ogóle najlepsiejsza, zapamiętaj sobie :>
Pozdrawiam i zapraszam na setball-for-hope na nowy rozdział. Pozdrawiam, Misu :*
U takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Czyli pani Jadzia wszystko wie :) Powiem szczerze, że strasznie mi się to podoba :) Czekam na następny jak najszybciej <3 /Kari
OdpowiedzUsuńrozdział świetnyy ;)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny. ?
~ Pozdrawiam Malinaa
dzisiaj :)
Usuńa mniej więcej o której ? :D :))
Usuńkoło 22-23 ;)
Usuńnie dasz rady ciut wcześniej ? ;> :D
Usuńups ups ups.
UsuńWord mnie nie kocha, jutro dodam z rana, albo dzisiaj w nocy.
Przepraszam za zamieszanie <3
o ja ciez...to było genialne ;D! Ten rozdział jest cudowny...ooo Wiedzmo! uwielbiam Cie :)
OdpowiedzUsuńależ nam sie dziewczyna zakochała :) będzie jeszcze miała sporo wątpliwości co do Łukasza, który jak widać skrzętnie będzie ukrywał tak bliski kontakt z Krzysią...
Ach ta nasza Jadzia! wszystko wypaplala ;D ale taki jest ogólny urok wszystkich Jadź ;D
pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
ej gdzie rozdział ? ;<
OdpowiedzUsuńczeeekam z niecierpliwością :D
wczoraj coś nacisnęłam usunęło się i właśnie piszę ;) cierpliwości :*
Usuńrozumiemy rozumiemy i czekamy :D :*
Usuń