Kiedy wstałam Zuzy niebyło już w pokoju, przeszłam do
skromnej łazienki na końcu korytarza, przemyłam twarz, zęby i ogarnęłam moje
fioletowe loki.
Każda napotkana osoba mi ich zazdrości, jednak nie wiedzą
jaka to mordęga doprowadzić je do ładu i składu…
Zeszłam schodami na dół, do jadalni skąd wydobywały się
przerywane śmiechy dzieciaków.
-Dzień dobry rodzinko!- jak na sobotę przystało pani Jadzia
przygotowała przepyszne gofry z marmoladą. Aż ślina leci! Zaparzyłam wodę w
czajniku, zalałam rozpuszczalną i zasypałam ją białą śmiercią.
-Ileż ty dziecino słodzisz- pani Jadzia pokręciła ze
zniesmaczeniem patrząc na 4 już łyżeczkę cukru.
-Mało słodka jestem, muszę się dosłodzić pani Jadziu.
Usiadłam tuż obok dzieciaków i zaczęłam pałaszować
pyszności.
Po skończonym posiłku, rozeszli się po pokojach a ja
pomogłam starszej kobiecie zmywać naczynia.
Widziałam wdzięczność w jej oczach, gdyż zmycie prawie 40
talerzy i szklanek to nie bagatela wyzwanie dla starszej osoby.
Kiedy i to skończyłyśmy przeszłam do pokoju, gdzie
przeprałam się w ‘domowy’ dres i uruchomiłam komputer. W prawym dolnym rogu
migotało słoneczko.
9:12 24/03.2013
Wieża napisał:
Dzień dobry aniołku,
smacznego życzę:*
Uśmiech sam wszedł na twarz, kiedy odczytałam krótką,
aczkolwiek przyjemną wiadomość.
9:57 24/03.2013
Krzysia napisał:
Zastanawiam się, czy
Ty w ogóle kiedyś sypiasz…
Tobie również dzień
dobry i smacznego… Diabełku ;)
Całuski
Wylogowałam się i zaczęłam cotygodniowe sprzątanie.
Kurze, śmieci, papierki po czekoladkach, lizakach, batonikach.
Pościel do wymiany, poukładane misie dziewczynek.
Oczywiście obie pannice mi pomagały, w życiu nie ma łatwo.
Spojrzałam na grafik, dziś przypadała mi łazienka na piętrze
dziewczyn. Więc wiadro, mop i szmaty w dłoń.
Po kolei myłam lustra, kabiny prysznicowe, ubikacje, kafelka
po kafelce.
Po godzinnym sprzątaniu doszłam do wniosku, że toaleta jest
względnie czysta
Wyszłam jedynie na korytarz by krzyknąć że łazienka przez 15
minut jest zamknięta.
Umyłam podłogę i gdy zamykałam za sobą drzwi otarłam
zadowolona czoło.
Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie, który wskazywał
godziną 11:20.
Odstawiłam środki czystości, odczekałam chwilę co aby
podłoga przeschła. Wzięłam czyste ciuchy, i poszłam wziąć prysznic.
Opukana, czysta, wyszłam z zamiarem porwania grupki
najmłodszych na plac zabaw. To nic że jest pełno śniegu. Zabawa należy się
każdemu.
-Dzieciarnia, kto chce iść na dwór? – z pokoi powychylały
się roześmiane twarze najmłodszych – to szybciutko się ubierać i za piętnaście
minut idziemy.
Zeszłam jeszcze do dyrekcji, co aby powiedzieć o swoim
planie i czekałam w pół ubrana na resztę.
Chwilą szczęścia możemy zbawić cały świat.
To nic że to nasz świat.
Ale świat
Po niecałych dziesięciu minutach w przedpokoju stanęła 8
osobowa grupa.
Pomogłam się im ubrać i ze śmiechem nucąc piosenkę z
herkulesa ruszyliśmy w stronę najbliższego parku.
Gdy dotarliśmy, rozdzieliłam dzieci na grupy, i lepiliśmy
bałwany, największy i najładniejszy bałwan miał dostać nagrodę.
Śmiechu było co nie miara, do momentu gdy w roześmiane
dzieciaki nie wbiegł mały szczekający stworek. Przemoczone coś, zapewne było
psem. Podeszłam spokojnie, nie wiedząc jak zareaguje, jednak ten merdający
ogonem stworek skoczył na mnie liżąc, starając się lizać mnie po twarzy.
Dzieci wybuchły gromkim śmiechem nie ruszając się jednak z
miejsca.
-Potworku, potworku, starczy tego całowania, rozumiem
wszystko, wolę samców. Ale innego gatunku.- Podrapałam owe zwierzę za uchem
sprawdzając jednocześnie obrożę.
-Bobik, bobik, co mam z tobą zrobić… Gdzie masz pana albo
panią? – wyglądało to na pewno śmiesznie, dzieci się śmieją, a dorosła kobieta
gada z psem miniaturką. W końcu kiedy pozbierałam się ze śniegu do mojej
nogawki przyczepiła się Zuza, z prośbą czy może pogłaskać Bobka.
Ukucnęłam razem z nią, i powoli delikatnie położyłam dłoń na
skołtunionej mokrej sierści psa.
Ten zareagował jak przewidywałam polizał ją po rękawiczce,
co spowodowało ogólne poruszenie i chwilę później wszystkie dzieci okrążyły
psa.
Wstałam z kucek aby doglądać właściciela zwierzątka.
Po alejkach biegał mężczyzna, nawołujący, gwizdujący na
owego psiaka.
-Halo! Proszę pana! Tutaj jest zguba!
Podbiegł do nas z zadziwiającą prędkością, na ostatnim
metrze zaliczając epickiego, idealnego orła.
Dzieci zmieniły obiekt zainteresowania i śmiały się równie
głośno co ze mnie.
Bobik podbiegł do pana i zaczął lizać go po twarzy. Ten
złapał go wielką ręką i wstał z niebywałą gracją. Otrzepał się z zaległego
śniegu otarł twarz i zaczepił smycz na obroży zwierzęcia
-Dziękuję pani, bardzo, lubi skurczybyk uciekać. – spojrzał
z czułością na psa- mam go od lat, za nic bym sobie nie wybaczył gdybym go
zgubił.
-Nie ma sprawy proszę pana. Dzieci się chwilę fajnie
pobawiły.
-Jaki tam pan, na pana trzeba mieć wygląd i pieniądze.
Zbyszek jestem
WIEDZIAŁAM, że skądś tę mordkę znam, uśmiechnęłam się na
widok rozmemłanego z przekrzywionymi okularami i włosami w nieładzie
atakującego pasiaków.
-Krzysia- podałam mu zmarzniętą dłoń.- Jeśli byłby pan,
kurczę byłbyś tak miły i pozwolił sobie zrobić zdjęcie z dziećmi, byłabym
wdzięczna. –uśmiechnął się i skinął głową- Dzieci lubicie siatkówkę?
Po parku rozniósł się ogólny pisk, przytakiwań i potwierdzeń
-Nie ma sprawy- sięgnęłam do zalegającej na ławce torby i
wyjęłam z niej malutki aparat
-Dzieciaki, chcecie z panem Zbyszkiem zdjęcie? – poczułam
ciągnięcie za nogawkę, schyliłam się do Michasia, 6 letniego osieroconego
chłopca
-A ten duży pan nie zabierze nam Bobka?
Spojrzałam zdezorientowana na mężczyznę który stał w
wianuszku 7-8 letnich chłopców próbujących doskoczyć jego wzrostowi, spojrzał
na mnie ciepłym wzrokiem i pokiwał potwierdzająco głową
-Jeśli poprosicie i zrobicie dużego bałwana takiego
wysokiego jak pan Zbyszek to myślę, że się zgodzi prawda?
-Pewnie, to co. Zostawiam Bobika z wami, a sam porozmawiam z
waszą opiekunką co ?
-To nasza siostra- Michaś stanął wypinając dumnie pierś, ale
chwilę później pobiegł do reszty pomagając pchać już dużą kulę
-Siostra?-spojrzał na mnie zszokowany
-To nie co to myślisz, każde z tych dzieci nie ma rodziców.
Sama nie mam, mieszkam w domu dziecka i pomagam im okrzesać te diabełki.
Nazywają mnie siostrą a ja ich swoim rodzeństwem-uśmiechnęłam się szeroko
-Ah, przepraszam, nie powinienem.
-Nic się nie stało
-Krzysia masz na imię? To jakieś zdrobnienie?
-Taaak, od Krzesisławy. Nie patrz tak, nie ja wybierałam to
imię- speszona spojrzałam na dzieci
-Nie, nie o to chodzi,
ostatnio na treningu Kowal, to znaczy trener mówił, o prześlicznych
zdjęciach dzieci z domu dziecka, i coś o karnecie. Dobrze skojarzyłem?
-Tak, tak! Wiesz coś jeszcze?- rozradowana aż wstałam z
ławki
-Rozpatrują waszą wiadomość – mrugnął mi okiem- ale w sumie,
bardziej na tak są. Lubimy jak młodsze dzieci przychodzą na mecz, a nie
pooglądać siatkarzy.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaką radość mi sprawiłeś tą
wiadomością.
-Nie powiesz dzieciakom?
-Wiesz… nie jest nic pewne, a nie chcę widzieć zawodu na ich
twarzach i tak sporo już wycierpiały…
-Racja, przepraszam.
Kiedy siedziałam tak ramię w ramię ze Zbyszkiem miałam
ogromną ochotę napisać do mojej Wieży. Ale że nie wypada tak przerwać zabawy
dzieciom, ani odchodzić bez słowa od siatkarza. Opanowałam emocje.
W tym jestem mistrzem.
Po godzinie zabaw, Zbyszek stanął przy dwóch wielkich
bałwanach. Jeden był zaledwie niższy o jakieś pół metra, a drugi, taki malutki,
zlepiony przez dziewczynki.
Wszyscy stanęli obok nich, łącznie ze Zbyszkiem i Bobikiem,
a ja zrobiłam pamiątkowe zdjęcie.
Każdy podziękował siatkarzowi, pogłaskał psa i ruszyliśmy
powoli do domu.
Pani Jadzia już czekała na nas z gorącą herbatą, rozebrawszy
dzieci, skierowałam się ku pokojowi. Ba! Wbiegłam tam!
11:43 24/03.2013
Wieża pisze:
Śpię, śpię spokojnie.
Czasem niespokojnie,
jak dziś na przykład na kanapie, ale śpię.
A jak się wyspałaś Ty?
Jak się czujesz? Co
słychać?
Całuję xoxo
Zasmuciła mnie lekko ta wiadomość
13:19 24/02.2013
Krzysia pisze:
Moja Wieżo (mogę tak
pisać?) spałam nad wyraz dobrze, Zuza jest aniołem, nie budzi się, nie płacze i
nie kopie, co najważniejsze. Czemu spałeś na kanapie. Niepokoi mnie ton Twojej
wiadomości… Oh Wieżo…
Z innej strony, byłam
dziś z dzieciakami w parku, wiesz zabawy na śniegu i tak dalej. Nagle ni z
gruszki ni z pietruszki w miedzy nas wbiegł pies. Mokry szczurek! Dzieci były
zachwycone! Mówię ci!
A potem pojawił się
pan owego Bobika. Słynny młot polskiej siatkówki ZB9!!!
W drodze dedukcji,
doszliśmy do wniosku, że ja to ja i dzieci to te dzieci.
Powiedział, że
rozpatrują naszą wiadomość. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa!
Całuję, ściskam, i
proszę nie smuć się :* xoxo
13:26 24/02.2013
Wieża pisze:
Oczywiście, możesz tak
do mnie mówić. ;)
Zawsze lepiej to jak
Kulfon, czy Monika, boże chroń!
Również bardzo się
cieszę! Bardzo, bardzo!
To co, niedługo będzie
można wychwytywać Cię w TV! Będę śledził każdy mecz, tylko daj znać który:P
A czemu spałem na
kanapie?
Moja żona stwierdziła,
że nie czuje do mnie tego co kiedyś, ale nie chce się rozwodzić, bo będzie jej
szkoda.
Smutne ale prawdziwe.
Uważasz, że jestem aż tak straszny, że nie mogę liczyć na odrobinę miłości?
Ściskam, całuję i
specjalnie dla Ciebie się już nie smucę xoxo
Ps. Lecę na siłownie,
na stare lata chcę wyrywać młodsze siksy od Ciebie!
Twoja Wieża
13:34 24/02.2013
Krzysia pisze:
Wieżo, oh wieżo.
Zasługujesz na KUPĘ miłości. Może to nie było Ci pisane?
Nie wiem jak
wyglądasz, ale uczuciowo jesteś piękną osobą.
A co do meczu,
oczywiście, że Ci napiszę! Nie widzę innej możliwości. Jeśli się to spełni, to
będzie także i twój sukces, moja Wieżo.
A z tymi siksami
uważaj, bo się obrażę!
Całuski xoxo
Gardło boli.
Głowa boli
Mam dość zimny śniegu i w ogóle dupa jasiu pierdzi stasiu
MAdzia kochanie trzymam kciuki.
Martwię się, ale konto padło.
Kocham Kocham
i czekam
Jestem zachwycona ale i zasmucona, bo ... hmm.. może głupio zabrzmi to co teraz napiszę, ale w dalszej części mojej opowieści też miało być coś w stylu domu dziecka :( Wyprzedziłaś mnie.
OdpowiedzUsuńNo nic, będę musiała poszukać czegoś nowego :(
Ale ten rozdział boskii *_* I Zibi :D
ZB9 to tylko dodatek, nie znam innego siatkarza co ma takie małe stworzenie jak Bobik.
UsuńWięc wiesz. :)
Przepraszam za podebranie pomysłu, jednak nie wiedziałam :P
Całuski Wiedźma :*
No co ty, nie masz za co przepraszać! W końcu jesteśmy tylko ludźmi, wpadamy na podobne pomysły :))
UsuńKiedy sie dowiemy kim jest "Wieża", bo to bardzo ujmujące? :D
kiedyś na pewno :)
Usuńjeszcze dokładnie nie wiem, ale się dowiecie:)
Całuski Wiedźma :*
http://niemabycefektowniemabycefektywnie.blogspot.com
Usuń10 rozdział, zapraszam :D
Przeczytałam "mały szczekający stworek" i już czekałam na pojawienie się Młota ;p
OdpowiedzUsuńMiło, że rozpatruję tę propozycję na tak, dla nich to niedużo, a wywoła uśmiech na twarzach małej gromadki ;)
Ja chcę wiedzieć kim jest Wieża! No ale muszę czekać, no...
Pozdrawiam ;>
volleyball-journalist.blogspot.com
Czekaj czekaj <3
UsuńCałuski Wiedźma
Mam nadzieję, że Bartman to tak na chwilę? :D
OdpowiedzUsuńI kim jest ta tajemnicza Wieża!? Która ma żonę i się już nie kochają!? :O
Ejj a tutaj głównym bohaterem będzie ten siatkarz, o którym mi mówiłaś kiedyś ?;> :P
Ściskam ;*
Misiu, a o którym Ci pisałam :D
Usuńwiesz że tego było od groma <3
Aaaaa, kim jesteś tajemnicza Wieżo :D!? Fascynują mnie ich rozmowy. Nie znają się, nigdy się nie widzieli, ale wspólna rozmowa przepełnia ich radością. :) To jest takie urocze :) rzadko kiedy coś mnie rozczula, ale to... jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńHaha och ten Zibi :) Dobrze, że radosna gromadka natknęła się na niego. Nie dość, że wymęczyli Bobika to jeszcze dowiedzieli się (A właściwie Krzysia ;>) że jest duże prawdopodobieństwo z tymi biletami :) oj, zadzieje się jak je dostaną ! :)
Pozdrawiam cieplutko, przepraszam za zwłokę i zapraszam do siebie na nowy rozdział :*
Całuję,
naranja-vb.blogspot.com
Jeeej Krzysia z dzieciakami to cudowny widok! Dzieciaki lepiace balwany dla Zbycha, wyobrazam sobie ta radosc. No i ciekawa jestem kim jest Wieza ;> pozdrawiam cieplo :*
OdpowiedzUsuń